Ultimatum Bourne'a - to według niektórych najlepsza wersja szpiegowska. Doczekaliśmy się jej końca i co?
Super ;).
Choć trudno to porównywać do Bonda, bo Bond to co innego. To jednak wolę Bourne'a, bo nie ma w sobie tej sztuczności, tego niby-to-wyrachowania.
Film spełnił wszystkie założenia:
niesamowita akcja, we wspaniały sposób Bourne dąży do końca, wiemy, że ten koniec nastąpi, ale do końca nie wiemy w jaki sposób :P. (niesamowicie składne zdanie)
Świetne też sceny pościgów:
"reżyser prowadzi nas swoją wspaniałą techniką, powiedzmy - rewolucyjną tzw. >living camera<, czyli kamera samoistna, samodzielna, puszczona swobodnie, bez operatora, właściwie no bez statywu. Kamera szaleje po planie, raz jest tu, raz tam. Właściwie nie wiadomo gdzie jest. Nie ma kamery. Reżyser się nie martwi, bo przecież jest dorosły".
Super są też w filmie różne gadżety technologiczne oraz spryt pana Jasona, a tak naprawdę...
Nie! Sami obejrzyjcie, by dowiedzieć się jak się on naprawdę nazywał.
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No pisz no komentuj no...