niedziela, 7 grudnia 2008

Miłość ponad podziałami - Mała Moskwa

Złoty Lew za najlepszy film w Gdyni. Całkowicie zasłużenie, choć nie widziałem jeszcze większości konkurencji.

Oryginalny i poruszający temat. Bardzo dobra realizacja. Trudno powiedzieć dlaczgo ten film tak bardzo się podoba. On po prostu wciąga swoją historią. Z zaciekawieniem śledziłem losy bohaterów, którzy narażają swe życie dla swojej miłości.

To było tak niedawno, a tak trudno było żyć. Wzruszający jest też motyw odkrywania historii przez córkę.

Bardzo ładny film, warto obejrzeć. Polskie kino się odradza.

Ale jaja - "Tropic Thunder"

Kompletne szaleństwo. Przesadzone we wszystkie strony. Myślę, że lepiej tym filmem bawili się sami aktorzy podczas jego nagrywania, niż widzowie, oglądając go.

Spodziewałem się większej ilości zabawnych nawiązań i jedyne co zostało to parodia środowiska i dobra gra komediowa trójki głównych aktorów, no i specjalnej niespodzianki :P

W sumie dotarły do mnie wcześniej informacje o tej niespodziance, a i tak byłem zaskoczony.

Generalnie ten film to niestety nieporozumienie.

sobota, 6 grudnia 2008

Nadszedł czas - "Zmierzch"


No napisałem, ale tu tego nie przeczytacie, zapraszam na klikanie w to coś poniżej :)


środa, 3 grudnia 2008

Zabawa w 3D - Piorun

Piorun zapowiadał się świetne. Zabawne zwiastuny, sympatyczny piesek na plakacie, śmieszny chomik w kulce, no i 3D. Nie zrobił jednak na mnie piorunującego wrażenia.

Twórcy za dużo uwagi poświęcili ukazywaniem kulisów swej własnej pracy. To jest ciekawe, ale co za dużo to nie zdrowo. Zawiodła mnie też końcówka odegrana według jednego z najczęściej występujących schematów.

Teraz trochę o 3D. Do tej pory filmy w trójwymiarze widziałem tylko w kinie IMAX i były to produkcje w stylu Podwodne głębiny, Podróż w Kosmos czy coś takiego. Pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy, to niestety w zwykłym kinie ekran jest za mały, by w pełni odczuć magię trójwymiaru. Drugi problem, to okulary, które znacznie przyciemniają obraz, no i uwierają w nos. Poza tym nie mnie na przykład po czymś takim boli głowa. Nie jestem wielkim entuzjastą kina w 3D.

Dzieciakom się z pewnością spodoba. Bo słodziutki piesek, bo wartka akcja, bo uniwersalny przekaz.

Na koniec jeszcze wspomnę o Gołębiach, które pełnią rolę takich Pingwinów z Madagaskaru. Tu zaprezentował się znowu z dobrej strony polski dubbing, świetny dobór aktorów (Gołębie to: Krzysztof Kowalewski, Jerzy Kryszak i Robert Górski) i dobrze napisane dialogi.

niedziela, 30 listopada 2008

Triumf głupoty - Tajne przez poufne

Nie podobał mi się ... Kraj dla Starych Ludzi za co zostałem już wielokrotnie spalony na stosie. Nie podobał mi się i już, ani to film akcji, ani to film ambitny, tylko cholernie nieprzyjemny.

Teraz wygłaszam kolejną kontrowersyjną tezę - Burn After Reading to film BARDZO dobry. Trudno to traktować jako komedię, choć niewątpliwie wiele komediowych scen w tym filmie występują (niesamowita, genialna i już uważana za kultową scena w szafie). Nie dość, że doborowa obsada (Clooney, Malkovich, Tilda Swinton i świetny Brad Pitt), to jeszcze świetny i cyniczny scenariusz autorstwa braci Coenów.

Głupota jest zaraźliwa, nawet ci poniekąd inteligentni, na koniec filmu robią rzeczy absolutnie chore. To jest tragedia, ci którzy strarają się walczyć z głupotą są niszczeni i sami stają się głupcami. Mocny i głęboki film, który można odebrać na wiele sposobów. Coenowie unieśli głowy jeszcze wyżej.

sobota, 29 listopada 2008

Stwora do wora! - Hellboy II

Hellboy powrócił, a co miał zrobić. Zebrał niezłą kasę, podobał się, to niby czemu by miał nie wracać. Miło było jeszcze raz popatrzeć na tego, jakże ciekawego bohatera, jednak to już nie to samo.

Po jedynce byłem zawiedziony, straszny szum wokół pana Del Toro, a to do mnie jakoś nie trafia. Z dwójką było inaczej, byłem już świadomy konwencji i w jakiś sposób ją zaakceptowałem. Odczucia więc miałem lepsze niż po jedynce, ale paradoksalnie jest to film gorszy i mniej "klimatyczny" niż jedynka ;]

Co mi się tu podobało? Dr Strauss, świetny wątek "niemiecki" już po raz drugi w tej serii. Efektywne walki księcia elfów no i oczywiście kilka bardzo ciekawych pomysłów wizjonerskich z czego Del Toro jest znany.

Można obejrzeć, ale bez rewelacji, szczególnie z tak wspaniałą postacią jaką jest Hellboy, powinno być duuuużo lepiej.

niedziela, 23 listopada 2008

Kim jest Tajemniczy Joker

Najpierw pojawił się na specjalnej premierze dla gwiazd filmu "Quantum of Solace".


A następnie wraz z Moniką Olejnik obiegł PKiN w ramach głośnego zakładu dziennikarki z Mirosławem Drzewieckim.

Niektórzy twierdzą, że jest to nowe wcielenie Szymona Majewskiego, to jedna nie jest prawdą, gdyż był on obecny na pokazie "QoS" jako normalny człowiek.

wtorek, 18 listopada 2008

Dziewczyna na ostro - Dziewczyna mojego kumpla

Nie oglądałem wielu komedii romantycznych, ale to wydała mi się inna od wszystkich. Odrobinę ciekawsza, odrobinę bardziej pomysłowa, odrobinę lepsza. Mamy tu oczywiście mnóstwo scen zabawnych i wzruszających, ale jest też przez chwilkę mądrze i pouczająco.

Główny bohater (Dane Cook), uprawia Tankowanie (nazwa pochodzi od jego nazwiska). Na czym to polega? Otóż chłopak, któremu dziewczyna daje kosza wypożycza Tanka, a on swoim wdziękiem uwodzi ją, a następnie zabiera na randkę, która stanie się najgorszą w życiu dziewczyny. Po takim przeżyciu wszystkie wracały do swych partnerów. Prawda, że sprytne? Jednak w pewnym momencie dochodzą uczucia, o których Tank myślał, że ich nie ma.

Na uznanie zasługuje całkiem niezła obsada. Największy show na ekranie robi Dane Cook. Jako Tank jest naprawdę niesamowity. Duża w tym zasługa scenariusza, ale aktor też dał sporo z siebie. Poza nim zobaczymy także Jasona Biggsa, a także Kate Hudson, oboje zagrali na przyzwoitym poziomie swoje role.

Film reklamują hasła w stylu "mocniejsze od American Pie". Jest to lekka przesada. Film ten ma wiele pikantnych żartów, nie eksponuje jednak nadmiernie nagością, jak robi to wspomniana komedia, a raczej bazuje na ostrych dialogach.

Ten film to swoisty kombajn, bardzo dobrze łączy pikantny żart z romantycznym wątkiem. Wszystko rozwiązuje się w dość nieoczekiwany sposób.

Jest to udana komedia, choć od czasu do czasu w trakcie seansu przychodzi myśl: "ile można?!". Denerwują powtarzające się motywy, próbujący po raz któryś nas rozśmieszyć. Jest to więc pozycja, na którą powinny się wybrać ci, którzy nie zrażą się ostrym humorem, jednakże kochają komedie romantyczne, bo przynależność do tego gatunku, szczególnie w końcówce, ten film potwierdza.

sobota, 15 listopada 2008

Gwiezdne nudziarstwo - Clone Wars

Dlaczego taki tytuł posta? Dlatego, że w tym filmie nie dzieje się nic praktycznie wszystkiego. Myślę, że wielkim spoilerem nie będzie, gdy przytoczę jedne z ostatnich słów tego filmu "Pozwólmy Jedi wygrać tę małą wojnę". Kompletnie nie istotna dla fabuły całej trylogii. Chyba jedyne zadanie jakie miał ten film, to zachęcić do serialu, który jest dużo lepszy.

Wiele osób narzeka na animację, no ale cóż, to twórcy wybrali taką konwencję, ja ją zaakceptowałem. Całkiem ciekawe walki. Model bohatera Ahsuki oparty na młodym Anakinie, więc nic nowego.

Liczyłem na Jodę w akcji i tego też nie dostałem. To wszystko nie zmienia faktu, że film ogląda się całkiem dobrze. Nie miałem dużego kłopotu z obejrzeniem do końca. Choć niestety poświęcony czas, uważam za stracony. Nie warto! Już lepiej serial oglądać.

czwartek, 13 listopada 2008

Nie udław się ze śmiechu - Choke

Niecałe 10 lat po nakręceniu Podziemnego Kręgu (1999) , filmu, który odniósł wielki sukces, zrobiono kolejną adaptację książki Palahniuka - Udław się (2008). Scenariuszem i reżyserią zajął się Clark Gregg, bardziej znany jako aktor (Byliśmy żołnierzami (2002), Iron Man (2008).

Książka "Choke", na podstawie której powstał film, też kręci się (jak "Fight Club") wokół anonimowych uzależnionych. Tym razem są to seksoholicy. Z tym, że jest pewna różnica, tu główny bohater nie udaje. To tylko jeden z jego problemów, bowiem ma też chorą psychicznie matkę, która go nie poznaje. Aby utrzymać jej pobyt w prywatnym szpitalu, krztusi się w restauracjach, w ten sposób dorabia do swojej pensji atrakcji skansenu. Bardzo dobra obsada (za co film został nagrodzony), no i niesamowity dystans do siebie Clarka Gregga, który sam siebie obsadził w dość ciekawej roli. Na duże uznanie zasługuję też odtwórca głównej roli Sam Rockwell, który mimo tego, że jest draniem, to jest tak sympatyczny, że widz z nim sympatyzuje. Ci, którzy od filmu oczekują wybuchowości i rozmachu, zawiodą się. Jest to bowiem film z dużo skromniejszym budżetem niż Fight Club (1999). Z pewnością Udław się (2008) jest bardziej komedią niż dramatem. Co nie znaczy, że jest to film głupi, czy naiwny. Wręcz przeciwnie, dotyka też spraw ważnych. Jest też, choć może nie tak jak Podziemny krąg (1999), zaskakujący.

Wszystko okraszone jest sporą dawką dobrego humoru sytuacyjnego i trochę sugestywnych, może nawet bluźnierczych żartów. Lecz wszystkie swoje grzeszki zmazuje ten film mądrym i ładnym zakończeniem. Kończy się festiwal abstrakcji i szaleństwa, a zaczyna się prawdziwe życie.

sobota, 8 listopada 2008

Kapinkę ukojenia, proszę... - Quantum of Solace

Zaczynamy szybką sceną pościgu na górskiej, wąskiej i zatłoczonej szosie. (czy Bond już kiedyś nie ścigał się w tym miejscu?) Już pierwsza scena ma w sobie więcej akcji niż "Casino Royale". Jednak wróciliśmy tu do techniki living camera (szerzej opisana przy okazji Bourne'a), czyli wąskich kadrów, szybko latającej kamery, ogólnego szaleństwa. Choć z pewnością jest to bardzo dynamiczny przekaz, to po dłuższej tego typu scenie człowiek błaga "kapinkę ukojenia, proszę...". Później niesamowita czołówka (jak zawsze w Bondzie) z rewelacyjną piosenką "Another way to die". Piosenkę Alicii Keys i Jacka White'a słyszałem już jakiś czas przed premierą 22. Bonda i przyłączałem się wtedy do ogólnej krytyki, jednak w połączeniu z obrazem wiele ona zyskuje i słucham jej teraz chętnie.

Poza techniką living camera twórcy zastosowali jeszcze jedną metodę pokazania scen akcji - przeplatanie samej walki z towarzyszącym jej wydarzeniom. Świetnie sprawdziło się to w scenie operowej, gdzie scenom walki towarzyszyła "Toska".

Daniela Craiga chwalić nie trzeba, bo w wielu filmach udowadnia swój kunszt i moim zdaniem Bondem jest bardzo dobrym. Po raz pierwszy Olga Kurylenko pojawiła się w ważniejszej roli i niestety nie wypadła rewelacyjnie. O wiele bardziej urokliwa, lepiej zagrana i w ogóle :) była Gemma Arterton w roli Fields. Oczywiście i klasycznie świetna Judi Dench w roli M.

Fabularnie film podobny jest do wielu produkcji z Brosnanem, lekko tylko wybija się motyw przewodni trylogii zemsty, zapoczątkowany wyraźnie w "Casino Royale". Czyli duża organizacja terrorystyczna vs Bond i jego dziewczyna, która wpierw z organizacją tą jest powiązana, tutaj tylko został dodany modny ostatnio wątek ekologiczny.

"Casino Royale" wysoko poprzeczkę ustawiło i "Quantum of Solace" jej nie przeskoczyło. Dużo więcej akcji, podanej jednak w ciężkiej formie nie przewyższyło lekkości narracji, humoru (którego w "QoS" bardzo mało) i przyjemności oglądania pierwszej części trylogii zemsty. Ten Bond nie jest "do dupy", jak powiedział Wojewódzki, ale do bardzo dobry trochę mu brakuje.


poniedziałek, 3 listopada 2008

Jak reklamują się "Anioły i Demony"

Ci, którzy śledzili kampanię marketingową "Mrocznego Rycerza", wiedzą, że jej twórcy zastosowali nowatorską metodę marketingu wirusowego.

Krótko, czym jest marketing wirusowy, pisze Wikipedia: "Przykładem marketingu wirusowego mogą być zabawne lub intrygujące filmiki lub zdjęcia (często stylizowane na quasi-amatorskie) reklamowe, które użytkownicy internetu rozsyłają między sobą. Wykorzystywana jest także plotka, tworzone są odpowiednie trendy czy legendy miejskie, które wędrując między potencjalnymi klientami mają zwiększać świadomość produktu i czynić z niego produkt symboliczny, o wysokiej jakości czy symbol statusu bądź przeciwnie, szkodzić jego opinii."

Jak ta sprawa wygląda w przypadku "Aniołów i Demonów"? Jakiś czas temu opublikowaliśmy na naszych stronach teaserowy trailer do tego filmu. Zachęcam do ponownego i uważnego obejrzenia.

TUTAJ

W pewnym miejscu pojawia się ambigram. Jest to taki zapis, który po obróceniu, nie zmienia znaczenia. Znaki te, mają duże znaczenie w fabule książki Dana Browna.

Na tym abigramie odczytać można "Iluminati", co po łacinie znaczy "Oświecienie". Co ciekawe wiele zakonów, nazywało się zakonami iluminatów. Najbardziej znany z nich to Iluminaci Bawarscy - tajne stowarzyszenie założone 1 maja 1776 roku przez Adama Weishaupta w Ingolstadt, które za cel stawiało sobie szerzenie oświaty i propagowanie idei oświeceniowych oraz powstrzymywanie działalności jezuitów. Iluminaci wzorowali się na masońskim systemie stopni wtajemniczenia.

Wprawniejsze oko wypatrzy w ambigramie małe literki. Kilka drobnych korekt w programie graficznym, pozwoli nam bez problemu je przeczytać.


Teraz wyraźny jest napis "Altars of Science". Znaczy on "Ołtarze Nauki", jest to kolejny element występujący w książce.

Po odnalezieniu odpowiednich wskazówek wkraczało się na tzw. "ścieżkę oświecenia", która była usytuowana w Rzymie - kolejne jej etapy zwane były "Ołtarzami nauki" i były poświęcone jednemu z czterech żywiołów - ostatni, piąty etap, miał znajdować się w Zamku Świętego Anioła, który połączony jest z Watykanem tajnym korytarzem Pasetto.

Kolejny krokiem fanów, było odnalezienie strony www.altarsofscience.com, gdzie widać coś w rodzaju bomby i odliczanie do amerykańskiej premiery filmu.

Kolejną ciekawostką odkrytą przez fanów, jest wiadomość ukryta przez twórców strony w kodzie źródłowym:

  • "We will destroy your four pillars, brand your preferiti and sacrifice them on the altars of science…and then bring your church down upon you. Vatican City will be consumed by light."

  • "Obalimy wasze cztery filary, oznaczymy waszych wybrańców i złożymy ich w ofierze na ołtarzach nauki... a wtedy zburzymy wasz kościół na was. Miasto Watykan zostanie pożarte przez światło."

Wygląda na to, że z tak prowadzoną promocją, "Anioły i Demony" poradzą sobie nawet lepiej niż "Kod da Vinci".

Film ponownie wyreżyseruje Ron Howard, a w roli Roberta Langdona powróci Tom Hanks. Polska premiera filmu odbędzie się 2 dni po premierze światowej - 15.03.2009.

W artykule występują fragmenty z Wikipedii.

Anioły i demony, http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Anio%C5%82y_i_demony&oldid=14535372 (ostatni dostęp lis. 3, 2008)

Zakon iluminatów, http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Zakon_iluminat%C3%B3w&oldid=14086860 (ostatni dostęp lis. 3, 2008).

Marketing wirusowy, http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Marketing_wirusowy&oldid=14118551 (ostatni dostęp lis. 3, 2008).

środa, 29 października 2008

Strach przeciwieństw - Pozwól mi wejść

Niestety trudno było ten film oglądać. Bo współwidownia miała nie wiedzieć czemu, niezły ubaw. Ale film chyba był dobry, choć nie dało się go w całości odebrać.

Tutaj jednak recenzji nie przeczytacie, bo...









piątek, 24 października 2008

Obserwacja i zaufanie - Rusałka

Postanowiłem zobaczyć jak jest na I Warszawskim Przeglądzie Filmów dla Młodzieży - De/Montaż. Zwłaszcza dlatego, że pokazywany był tam film, który zainteresował mnie już wcześniej - "Rusałka".

Coraz rzadziej doświadcza się miłej i kameralnej atmosfery podczas oglądania filmów. Kino Alchemia, w którym odbywa się przegląd (mimo kilku niedoróbek technicznych), taką atmosferę zapewnia.

Wpierw kilka słów o filmie powiedziała Paulina Kwiatkowska (adiunkt w Instytucie Kultury Polskiej UW, gdzie zajmuje się historią i teorią filmu oraz kulturą wizualną. Redaktor naczelna portalu literacko-filozoficznego "Orgia Myśli"), trafnie porównując "Rusałkę" z "Amelią".

"Rusałka" (lepszym tytułem byłoby "Syrenka") to film, który warto zobaczyć i nie tylko dlatego, że jest on rosyjskim kandydatem do Oskara. Historia Alisy, wcale nie taka prosta i wesoła, została pokazana na ekranie z niesamowitą lekkością.

Alisa (to z jej punktu widzenia oglądamy świat) mieszka w chatce nad morzem wraz ze swoją matką i babcią. Dziewczynka wciąż czeka na ojca, jednak jest nim jeden z wielu marynarzy, którzy "nocowali" w ich chatce. Powrót ten jest więc niemożliwy.

Alisę poznajemy, gdy ma 6 lat. Wciąż ufa w to, że wróci jej tata, chce zostać baletnicą. Zna wiele sztuczek - potrafi, na przykład, palcem popychać statek. Gdy jednak, przez brutalne doświadczenie, upewnia się, że ojciec już nie wróci, postanawia odciąć się od świata. Bunt swój wyraża biegnąc i krzycząc w duszy: "Nieprawda!". Przestaje też mówić i zaczyna obserwować otaczający ją świat, dla którego dziwaczeje. Przez to wszystko trafia do szkoły specjalnej. Gdzie uczy się nowej umiejętności - sterowania rzeczywistością.

W intrygujący sposób zostały nakręcone sceny nadmorskie. Wprawne oko operatora podąża za bohaterką do Moskwy, zachowując ciekawy sposób przedstawiania rzeczywistości. Tam Alisa zaczyna pracować. Obok ciągle powtarzających się, humorystycznych fragmentów na bardzo wysokim poziomie, zostaje zapoczątkowany wątek romantyczny.

W jej snach, przedstawionych w bardzo ciekawy sposób, przestaje pojawiać się ojciec, a zaczyna ukochany. Swój niesamowity dar wykorzystuje, by chronić go przed niebezpieczeństwami.

Bardzo dobra gra aktorów. Wszyscy zagrali bardzo realistycznie i ujmująco. Na szczególne uznanie zasługuje kreacja głównej bohaterki, stworzona przez Mariyę Shalayevą.

Film jest opowieścią o ufności i miłości. O tym, co się stanie, gdy zostajemy zawiedzeni. Jednak przede wszystkim dostajemy tu ekstrawaganckie kino, pełne humoru i mrugnięć okiem w stronę widza.

Cały efekt po części psuje blade zakończenie. Z założenia głębokie i poruszające, nie pozostawia jednak jakichś większych doznań.

"Rusałka" nie jest dziełem aż tak głębokim, jak mogłoby się wydawać. Film ogląda się jednak bardzo przyjemnie. Odpowiednio rozreklamowany mógłby zrobić furorę większa nawet niż "Amelia".

czwartek, 16 października 2008

Za mało Payne'a w Maxie - Max Payne

Klimatyczne plakaty i trailer zapowiadały ten film bardzo dobrze, Mark Wahlberg na zdjęciach też wyglądał całkiem fajnie, a jak wyszło?

Za mało Payne'a, za mało bullet timów, za mało narratorskiego głosu Maxa w tle (na co bardzo liczyłem) no i za mało (co mnie bardzo zdziwiło) zwykłego strzelania.

Fabuła bazuje co prawda na grze, ale bardzo luźno. Scenarzyści uwypuklili pewne wątki, inne pochowali. Szczerze powiedziawszy uważam, że gra miała lepszą fabułę niż film.

Sam początek - śledztwo Payne'a - strasznie się dłuży, żadnej akcji, jedynie budowanie klimatu (bardzo duży atut tego filmu) przez czerwony ekran, gdy Max doznaje ciosy i komiksowy śnieg. Mógłbym takie dłużące się wprowadzenie zaakceptować, ale finał musiałby być bardzo wybuchowy. W Max Paynie było tego za mało.

Sceny, kiedy ludzie są pod wpływem narkotyku, są bardzo ciekawie zrealizowane.

Już wspominałem, że klimat to jedna z niewielu zalet tego filmu. Ciężki, mroczny, prawie jak z Mrocznego Rycerza. Jednak Payne zdecydowanie przegrywa z TDK, gdyż zły charakter jest tu prostolinijny i nieciekawy, no i nie ma tyle akcji. Jako drugi plus uważam Wahlberga, pasował wg mnie do Max Payne'a.

Podsumowując, uważam, że film jest lepszy niż piszą o nim w Stanach, może nawet dużo lepszy. Ale nadal bardzo wiele mu brakuje. Szkoda, bo materiał na film świetny.

P.S. Jest scenka po napisach, po wszystkich napisach. Jednak nic tam rewelacyjnego nie ma. Zapowiedź drugiej części.





niedziela, 5 października 2008

Religia przyszłości - Babylon A.D.

Pierwej o tytule, bo słyszę narzekania, że bez sensu. Otóż tytuł bardzo sensowny:

Występuje w Apokalipsie Świętego Jana, gdzie miasto Babilon jest symbolem wszelkiego zła.
A.D. -> Anno Domini. Całość możnaby przetłumaczyć: "Zło naszych czasów". Film jest głównie sensacyjny i (moje ulubione określenie, będące całkowicie bez sensu) postapokaliptyczny. Jest też atakiem wymierzonym w stronę religii. Pokazuję, to co wszyscy wiedzą, że religią można, jeśli się chcę manipulować.

Jednak ja oglądałem to jako film czysto akcji, bo te całe naukowe gadanie i superkomputery ludzie, to razem wypada słabo. Choć reżyser sam stwierdził, że film mu się nie podoba. Dziwne? Otóż wersja która była w kinach została okrojona przez studio. Na pełną, reżyserską, będziemy musieli poczekać do DVD.

Nie jest źle, całkiem ciekawa i brutalna wizja przyszłości. Oby tak nie było. Bo chyba nie takiego "postępu" chcemy.

sobota, 27 września 2008

Klęska przyjemności - Elegia

Przyjemnie żyć życiem, w którym nikt nie ma od ciebie żadnych oczekiwań, a dostajesz wiele. Dostajesz od innych przyjemność bez żadnych zobowiązań, tak po prostu. Żyjesz, dostajesz, nie dajesz. Teoretycznie fajnie...

Elegia próbuje pokazać, że nie do końca tak życie wygląda. Że jest w nas coś takiego, co pragnie dawać, co pragnie dawać bez żadnych oczekiwań, coś co można by nazwać bezinteresowną miłością.

Gdy nie zaspokajamy tej dziwnej potrzeby, zaczynamy czuć w życiu pustkę. Jakoś kiepsko się robi.

Cały ten klimat oddany jest w Elegii perfekcyjnie. Przez co film jest dość dołujący i nieprzyjemny do oglądania. Jednak to wszystko połączone z bardzo dobrym aktorstwem tworzy piękny i bardzo dobry film.

niedziela, 21 września 2008

Dorwać nibyBonda - Get Smart

Spodziewałem się dużo lepszego filmu. Najgłupsze w tym wszystkim jest to, że trudno powiedzieć, czy film jest na serio, czy to jest parodia, bo to taki miszmasz i ten miszmasz najlepiej nie wypada.

Gdyby obsada była gorsza, film byłby bardzo słaby, tak jest tylko "do obejrzenia". Kilka fajnych żartów (mi się podobał z dźwiękiem surround) i świetna Hathaway + Carell.

Fabuła taka sobie. Ogólnie jestem bardzo zawiedziony. Po zwiastunie spodziewałem się filmu dużo lepszego.

niedziela, 14 września 2008

Czy to baśń jeszcze, czy to już realizm? - The Fall

Historia wrażliwej pięciolatki, która zaprzyjaźnia się w szpitalu facetem, który opowiada jej historię. Baśń tą w jakiś sposób łączy się z rzeczywistością.

Przyznam, że nie widziałem Celi, a podobno ten film w podobnej tonacji artystycznej. Rzeczywiście zdjęcia i sposób pokazania pewnych scen robi wrażenie. Oryginalne, przerażające, trafiające gdzieśtam.

Druga część filmu to lekkawa nuda. Jednak zabawne połączenia, gdy przeplatana jest rzeczywistość z opowiadaną historią. Ciekawa muzyka i artystyczna wizja sprawia, że film ogląda się (przynajmniej dla mnie) bardzo dobrze. Ciekawie opowiedziana historia.

sobota, 13 września 2008

Mam Talent

Pierwsze show takie występujące, które zdecydowałem się oglądać. Skłoniły mnie do tego świetne odcinki w zagranicznych edycjach, niezła trójka jurojska(?), świetna formuła programu. Jakiś czas temu coś w tym stylu próbowali zrobić na Dwójce, ale wyszło tragicznie. Po pierwszym odcinku prawdziwych talentów niewiele. A największy talent to Klaudia Kulawik. Kuba jest chamski, ale w stosunku do dzieci zachowuje się ok. Agnieszka przeklina non-stop, ale widać to tylko z ruchu ust, bo w czasie występów ma chyba wyłączony mikrofon. Świetnie wypada Małgorzata Foremniak - naprawdę trafne uwagi i mądre decyzje. Czekam z niecierpliwością na następne odcinki.

piątek, 12 września 2008

Hamletka - Transsiberian

"Nie możesz uciec od swych kłamst" mówi plakat filmu. Wystarczy obejrzeć i przekonać się, że wiąże się on z treścią tego jakże przygnębiającego i wbrew pozorom mrocznego dzieła.

Dobry film. Kilka razy udało się twórcom oszukać mnie, przewidywałem coś, a tu się okazywało inaczej. Poza tym klimat pociągowy, to lubię ;] Wiele filmów sensacyjnych miało miejsce akcji w kolejce i nie dziwota, bo to fajnie wychodzi.

No a tutaj mamy jeszcze niesamowite plenery, zimowe bezdroża. Miejsca skąd od cywilizacji dzielą nas kilometry, miejsca, z których nie ma powrotu. Tam można tylko zamarznąć. Przez takie bezdroża jedzie kolej transsyberyjska. Biedni budowniczowie.

Film opowiada o parze małżeńskiej, która zdecydowała się wracać z dalekiego wschodu koleją, gdyż facet był wielkim miłośnikiem pociągów. Spotykają pewną parę dziwną, no i więcej powiedzieć nie mogę...

Świetny klimat, dobre zakończenie, zwroty akcji, napięcie. Film ogląda się bardzo dobrze. Polecam.

czwartek, 4 września 2008

I hate mummies! - Mumia: Grobowiec Cesarza Smoka

Pfiu pfiu...
Naprawdę słabo. Postawili na efekty, a niestety ich wykonanie marne, więc nie pozostało praktycznie nic.

Pozwolę sobie przywołać fragment, gdy to wiedźma zaklęła złego cesarza, a ten zaczął się zmieniać w coś dziwnego, wyglądało jakby stawał się czekoladą, a całość jak reklama Nestle Chocapic.

Główne gwiazdy filmu to powracający Brendan Fraser, no i jest Jet Li, ale jakoś za bardzo nic nie pokazał.

Nie polecam, bo kiepsko...

Cukierki w brokacie - Mamma Mia!

Po pierwsze to jest musical, więc jeśli komuś nie odpowiada taka forma filmu, niech się nie daje nikomu namówić, bo zacznie marudzić, że tylko śpiewają itp. Po drugie jest to film strasznie "słitaśśny", więc uczulonych na tego typu sprawy też ostrzegam.

Ale generalnie jest to wszystko zrobione na luzie, więc do zaakceptowania. Robi wrażenie umiejętność wpychnięcia tylu piosenek ABBY (przy niewielkich zmianach ich tekstów) tak, by pasowały do fabuły.

Aktorsko, poza Pierce'm Brosnanem (O Boże!), bardzo dobrze. Chociaż ten Brosnan to chyba tak jajcarsko zrobiony, ale jeśli nie to kompletna tragedia.

Fajnie posłuchać piosenek tak entuzjastycznie wykonanych. Popatrzeć na to całe szaleństwo. Film niesamowicie polakolubny, fiu fiu spodoba się to rodakom. A już niedługo "Kochaj i Tańcz" to dopiero będą walić drzwiami i oknami. A ten film warto zobaczyć, chyba że ktoś cierpi na wymienione wcześniej choroby.

niedziela, 31 sierpnia 2008

Tenacious D - LIVE(!)

Ok większość osób już wie, że Tenacious D rządzi, ale zobaczcie co ci ludzie potrafią zrobić tylko z gitarami (klasycznymi!) (bez zespołu, bez perkusji, bez której większość zespołów się nie obędzie!) LIVE!

piątek, 29 sierpnia 2008

Jak stać się cfaniakiem? - Deception


Wystarczy samemu zostać oszukanym.
Dobra obsada, mroczny klimat, mocna akcja.
Film zdecydowanie podzielony na części.
Nie wiem zupełnie co pisać. Ale film generalnie polecam. Każde słowo może wyjawić coś o fabule. Więc boję się pisać więcej.

wtorek, 26 sierpnia 2008

Piękna nieprawda - The Life Before Her Eyes

Niesamowity film. Piękny, niegłupi, wciągający, przejmujący, momentami straszny.
Bardzo dobrze zagrany, Uma Thurman może rewelacyjną aktorką nie jest, ale zagrała na poziomie, Evan Rachel Wood z resztą też.
Nie będę zdradzał fabuły, bo trudno ją zdradzić, nie zdradzając zarazem o co w filmie chodzi :)

Za oprawę wizualną (przepiękną zresztą) odpowiadał Paweł Edelman (polski operator, ostatnio Katyń).

To jest film z gatunku takich, po zakończeniu których, mówię "WOW". Nominacja do Oskara za zdjęcia, gdyby to zależało ode mnie.

Przyznam się, że nie wszystko zrozumiałem. Jak by ktoś też miał problemy odsyłam TUTAJ.

Miłość i futbol - Leatherheads

Leatherheads to kolejny film stworzony w 80% przez George'a Clooney'a.
Zebrał wszystkich swoich przyjaciół i nakręcił komedię romantyczną o sportowym tle. W roli kobiecej wystąpiła (z resztą na poziomie) Renée Zellweger.

Główna zaleta tego filmu to jego naturalność. Clooney chyba zachowuje się jak we własnym życiu. Powtarza, jako charakter, swoje własne motta życiowe. Kolejną ciekawostką jest to, że film ten jest nakręcony w starym stylu. Oglądamy tu Amerykę z czasów narodzin futbolu.

Lubisz Clooney'a i Zellweger - koniecznie obejrzyj ten film. W przeciwnym razie będzie to dla ciebie średniacka komedyjka.

Niepokoi tylko to, że George Clooney powoli się kończy. Widać, że na starość postanowił zrealizować kilka swoich filmowych marzeń.

sobota, 23 sierpnia 2008

Nie kłamcie - nie kłam kochanie

Kurcze. Coś zaczynam polubiać :) te polskie komedie. Miło się je ogląda.
Doczekałem bez większego trudu do końca, mimo tego że Adamczyk działa mi strasznie na nerwy, choć tu pokazał trochę umiejętności (głównie onomatopeicznych).
Ta pani Małgosia to typowa bohaterka ostatnich serialów, bądź filmów ITI. Strasznie są wszystkie do siebie podobne i podobne mają problemy.
Ktoś napisał prascenariusz i teraz wszyscy wzorują się na nim tworząc kolejną IDEALNĄ komedię romantyczną. Nie wiem z czego to wynika, ale to się naprawdę dobrze ogląda.
Bardzo miły film, polecam w sumie do obejrzenia.
Mówmy prawdęęęę

Drugi Borat - Nie zadzieraj z fryzjerem

Nie sposób, przynajmniej mi, nie porównywać tego filmu do Borata. W podobny sposób zwariowany, no może troszkę mniej.
Jest kilka bardzo zabawnych fragmentów, ale generalnie film ratuje się humorem na serio słabym.
Adam Sandler jakiś do siebie w tej roli niepodobny, ale zagrał co miał zagrać bardzo dobrze.
No i jeszcze podsumowując to ten film głupi nie był. Miał nawet coś do powiedzenia.
Jak naprawdę nie macie nic do robienia to można obejrzeć.

czwartek, 21 sierpnia 2008

Gdybym to ja był komisją World Soundtrack Awards...

To wyniki wyglądałyby następująco:

Oto lista nominacji, moi faworyci pogrubieni:

KOMPOZYTOR

  • Alexandre Desplat, "Złoty kompas"
  • James Newton Howard, "Wojna Charliego Wilsona", "Michael Clayton", "Jestem legendą"
  • Alberto Iglesias, "Chłopiec z latawcem"
  • Dario Marianelli, "Pokuta"
  • John Powell, "Ultimatum Bourne'a"
Gość się napracował. A innych ciekawych kompozytorów tu nie ma ;)

ŚCIEŻKA DŹWIĘKOWA
  • "3:10 do Yumy", Marco Beltrami
  • "Pokuta", Dario Marianelli
  • "Chłopiec z latawcem", Alberto Iglesias
  • "Aż poleje się krew", Jonny Greenwood
  • "WALL-E", Thomas Newman
Jest po prostu fenomenalna.

PIOSENKA (napisana specjalnie do filmu)
  • "Despdida" z filmu "Miłość w czasach zarazy"
    muzyka: Antonio Pinto, Shakira, słowa: Shakira, wykonanie: Shakira
  • "Down to Earth" z filmu "WALL-E"
    muzyka: Thomas Newman, Peter Gabriel, słowa: Peter Gabriel, wykonanie: Peter Gabriel
  • "Do You Feel Me" z filmu "American Gangster"
    muzyka i słowa: Diane Warren, wykonanie: Anthony Hamilton
  • "Guaranteed" z filmu "Wszystko za życie"
    muzyka i słowa: Eddie Vedder, wykonanie: Eddie Vedder
  • "A Hero Comes Home" z filmu "Beowulf"
    muzyka i słowa: Glen Ballard, Alan Silvestri, wykonanie: Robin Wright Penn / Idina Menzel
Zupełnie inne, ale obie bardzo dobre. Trudno się zdecydować.

Wręczenie nagród 18 października w De Bijloke Music Centre w Gent.

wtorek, 19 sierpnia 2008

Mój tata jest agentem specjalnym - Taken

Świetny Liam Nesson, świetny scenariusz Luca Besson, wartka akcja, fajne walki, a wszystko to niedużym kosztem.

Ostatnio trudno znaleźć film, w którym treść dominowałaby nad formą. Mega wybuchy, szpanowanie ujęciami kamery itd. W Taken nareszcie treść jest ważniejsza.

Na specjalne uznanie zasługuje Liam Nesson, starszy już aktor gra ojca, który jako agent rządowy, ma mało czasu dla córki. Żona zostawia go dla na maksa nadzianego biznesmena, a córka, spotyka się z nim tylko, gdy czegoś chce. On jednak całe swe życie poświęca dla niej. Urocze, prawda?

Znany dosyć motyw, jednak tu pokazany w trochę inny sposób. Córka wyjeżdża do Francji, gdzie zostaje porwana, wraz z przyjaciółką, przez handlarzy żywym towarem.

Tatuś wyszkolony przecież przez rząd wyrusza, by uratować córkę. Świetne walki... w końcu twórcy Transportera, świetny scenariusz... w końcu Besson. Warto zobaczyć ten film. Bardzo warto.

Mroczny Obrońca - Dexter sezon 2

Serial jest świetny. Drugi sezon zupełnie inny. Podejmuje zupełnie inne kwestie. Otwiera Dextera. Pokazuje go w innym świetle. Zmienia wszystko, by potem znowu powrócić, a potem zmienić.


Świetne dialogi. Śmieszne, szokujące, zaskakujące.

Nie będę pisał, bo spoilery same wychodzą z klawiatury. Oglądajcie, będzie na TVN-ie.
Czekam bardzo na sezon 3. A tu zapowiedź ze świetną muzyczką i w ogóle cudowna zapowiedź:


A tutaj cała muzyczka:

poniedziałek, 18 sierpnia 2008

Kopenhaga 2 i ostatnia

Olimpiada nadal trwa i zdobylismy juz 7 medali. Co prawda, z tego powodu, swiat nie zatrzymal sie w miejscu, ale za to w Polsce mielismy traby powietrzne. Wojna niby sie skonczyla. A to jest moj ostatni dzien w Danii.

13.08 (5 dzien) - Louisiana i Zamek Hamleta

14.08 (6 dzien) - nicnierobienie + galeria handlowa

15.08 (7 dzien) - Tivoli

16.08 (8 dzien) - Zamknieta katedra + Ogrod Botaniczny + Christiania + Koncert

17.08 (9 dzien) - Obiad + Most I coz, ze do Szwecji

18.08 (10 dzien) - Roskilde - Katedra i Muzeum Wikingow


wtorek, 12 sierpnia 2008

Kopenhaga 1


W Gruzji wojna, w Pekinie Olimpiada, a ja jestem w Kopenhadze.
Dzisiaj to juz 4 dzien.
Ogolnie jest fajnie. Miasto bardzo ladne i przyjemne.
Pierwszego dnia piekna pogoda i spacer po miescie + przeplyniecie taka lodzia polaczone ze zwiedzaniem.
Drugiego dnia bylismy w muzeum kopenhaskim z mumiamii i na teatrzyku marionetkowym i palacyku pieknym.
Trzeciego dnia obejrzelismy Opere kopenhaska, widzielismy zmiane warty (ale goraca musialo byc tym zolnierzykom w tych strojach) i symbol Kopenhagi Syrenke. I wielkie statki, takie co sa rejsy dookola swiata.
Dzisiaj caly dzien siedzielismy w eksperymentatorium.

Dodam jeszcze ze jezyk jest tragiczny, ale w telewizji maja napisy zamiast lektora, wiec ze wszystkimi porozumiesz sie po angielsku.

Tyle tego. Przepraszam za infantylny styl, ale jakos tak mi sie pisze.

poniedziałek, 4 sierpnia 2008

Awesome Joker - Part 1



Tutaj możecie wysłuchać kilka wyróżniających się tekstów Jokera i zrozumieć dlaczego wszyscy się tak zachwycają.

RECENZJA "MROCZNEGO RYCERZA"


niedziela, 3 sierpnia 2008

Nie zgrywaj bohatera - The Dark Knight

Nigdy się nie fascynowałem Batmanem. Ani komiksami, ani filmami, ani niczym. Generalnie nie lubiłem tej postaci i nadal nie lubię. Trudno jednak było obojętnie przejść obok tej premiery. A ja zacząłem się tym filmem ekscytować (i to bardzo poważnie) od początku tego roku. A tuż przed premierą zrobiłem sobie nawet seans filmów z Heathem Ledgerem.

Dobra nie będę trzymał w niepewności. Mroczny Rycerz to film świetny. Nie jest to typowe kino akcji, na które wiele osób się nastawia. Z resztą zazwyczaj adaptacje komiksowe (a szczególnie o superbohaterach) mają swoje, lepsze lub gorsze, przesłanie. Nie inaczej jest i tutaj... Mamy tu ukazane kilka bardzo ciekawych postaw. Świetna scena z dwoma statkami, rozterki kto jest bohaterem, Harvey Dent.

Wiele osób narzeka na muzykę. Według mnie była genialna. Świetnie wpasowała się w klimat filmu. Co prawda nie było jakiegoś głównego poruszającego motywu, ale tu chyba nie o to chodziło. W każdym bądź razie ja, bądź co bądź absolwent Szkoły Muzycznej I stopnia :D, byłem zachwycony. Jedyne co przeszkadzało, to że była czasami ona zbyt głośna w tle dialogów.

Jak już pisałem we wstępie nie lubię Batmana. Ten jego beznadziejny głos brrrrr.... Ale w sumie mało Batmana w tym filmie, no może nie mało, ale nie jest on tu najważniejszy. Główne rolę w filmie grają Joker (świetny, fenomenalny, znakomity, porywający Heath Ledger) i Harvey Dent (prawie tak samo dobry Aaron Eckhart). Inne gwiazdy też nie zawiodły. Z drugoplanowych ról koniecznie trzeba wyróżnić Micheale Caine'a. On jest świetny, no i gra wspaniałą postać.

Jeśli chodzi o strukturę filmu, to słaby jest jedynie sam początek (wyjąwszy świetny prolog). Po chyba 20 minucie (pamiętny pościg zaczynający się w tunelu) trudno oderwać oczy od ekranu. Braciszek Krzysia Nolana to świetny scenarzysta, nie ma co.

Zdjęcia były kręcone w technologii IMAX, czyli można ten film oglądać na dużym ekranie (mam zamiar to zrobić już w piątek). No ale są świetne. Niektóre ujęcia z Jokerem lub Batmanem zapierają dech w piersiach.

Trudno mi było na chłodno podejść do tego filmu. Może on aż taki dobry nie był. Może ten cały entuzjazm to tylko zasługa promocji, ale czyż ona nie jest częścią filmu?

AKTUALIZACJA (IMAXowa)
Nie żeby coś niesamowitego. Na całym ekranie mieściły się tylko niektóre sceny i to dość krótkie. Co prawda zapierały dech w piersiach, ale bez przesady.
Jak ktoś ma blisko to zapraszam.
Ale nie tak jak napisane jest w reklamie (jakiśtam cytat z czegośtam), że "nawet jeśli nie ma blisko ciebie kina IMAX to jedź na koniec świata, bo musisz to zobaczyć".

wtorek, 15 lipca 2008

Wojna postu z karnawałem - Casanova

Wymyślona, zmieniona historia znanego uwodziciela Casanovy, w niezłej obsadzie. W roli głównej Heath Ledger, a oprócz niego Sienna Miller i, (demoniczny :D) Jeremy Irons.
Będzie krótko...
Film mi się bardzo podobał. Był na serio dowcipny i pomysłowy. Scena Balu Maskowego była świetna. Oprócz tego wspaniałe kostiumy i otoczenie Wenecji.
Dobra muzyka, dobrzy aktorzy, niezły pomysł, ciekawe wykonanie. Nie zawiodłem się na tym filmie. Aaaaa no i świetny był Oliber Platt w roli Papprizzio.

poniedziałek, 14 lipca 2008

Fantasy pełną paszczą - Nieustraszeni bracia Grimm

Bardzo dobry film. Ma niesamowity klimat. Jest straszny, ale nie przerażający. Zupełnie jak baśnie braci Grimm. No właśnie... jak to się ma do prawdziwych braci Grimm, poza tym, że w filmie wciąż następują nawiązania do ich bajek, nie wiadomo. Otóż tytułowi bracia są cwaniaczkami, którzy zarabiają na tanich sztuczkach. Ale okazuję się, że są lepsi od nich...
Świetni zarówno Ledger, jak i Damon, no a Peter Stormare (znany z roli Johna Abruzziego w Skazanym) po prostu fenomenalny.
Za reżyserie odpowiadał tu niesamowity Terry Gilliam, który zawsze ma coś ciekawego do powiedzenia, w zawsze dość oryginalny i niekonwencjonalny sposób. Z resztą w przygotowaniu jest jego The Imaginarium of Doctor Parnassus (patrzcie na tę obsadę!!!).
No tak wracając do samego filmu to jest: zabawny, śmieszny, straszny, przejmujący. To jest tylko w klimacie baśni braci Grimm i zawiera odniesienia do nich, jednakże nie ma nic więcej wspólnego. No i To Nie Jest Film Dla Małych Dzieci!
Warto się zanurzyć na chwilę w tym świecie, gdyż jest on niesamowicie realistyczny i zgrabnie utworzony. Wtedy wszyscy zaczynają się bać.

niedziela, 13 lipca 2008

Niezły z niego diabeł - Hellboy

Ogólnie negatywnie jestem nastawiony do pana Del Toro. Mimo tego, że wszyscy się nim tak zachwycają. Nie leży mi jego sposób przedstawiania złych postaci, rodem z Power Rangers. Kiczowate, badziewiaste, plugawe i w ogóle.
Jednak Hellboy nie jest AŻ TAK złym filmem. Jest zdecydowanie (jak dla mnie) słaby. Obejrzałem tylko dlatego, że wszyscy się tak zachwycają drugą częścią.
Podoba mi się tylko postać samego Hellboy'a. Faktycznie... niezły z niego diabełek :) Jest po prostu sympatyczny. Pan Ryba z resztą też.
Fabuła przypomina mi coś, ale nie wiem jak to określić. Te wszystkie ruskie i hitlerowskie pomieszane razem wielkie paranormalne zło przywołujące szatana. To kiedyś był ulubiony motyw niektórych filmów.
Oczywiście mamy tu historie miłosną.
Jedyne co pozytywnie nastraja do tego filmu to luz. Luz, który mają niektóre marvelovskie postaci. Chociażby tegoroczny Iron Man.
I za ten luz dziękujemy. Może druga część będzie lepsza. Lecz mimo tego, że właśnie w ten weekend w USA jest premiera. Nam przyjdzie poczekać do września.

Zbyt dzika, by żyć - Gia

Zbyt piękna. by umrzeć. Zbyt dzika by żyć. Gia to biograficzna opowieść o modelce Gii Carangi. Podobno była to pierwsza z pań, które zaczęły wkładać emocje w zdjęcia. Film pokazuje, że nie była kolejną pustą "paniusią". Miała bużliwe życie pełne sukcesów, ale też pełne porażek. Chyba przyczyną jej upadku było to, że była zbyt rozpieszczona (tak przynajmniej widać to w filmie).
Świetna rola Angeliny Jolie. Szczególnie końcówka filmu robi wrażenie. Głód narkotykowy zagrany? :) świetnie. Bardzo fajnie wypadła też dziewczyna Gii (koleżanka Juliett z Lostów :D).
Film w połowie dokumentalny w połowie fabularny nie ukrywa niczego. Bezpośrednio prowadzi Gię do krawędzi. Pokazuje, niemalże wypunktowując co doprowadziło ją do narkotyków. Widz już wie jaki będzie koniec. I nie może zrozumieć, że nie wpadły na to inne osoby.
Film naprawdę ciekawy, tylko szkoda, że ta dziewczyna była taka głupia.

piątek, 11 lipca 2008

/me likes Beko commercials

Kolejna fascynacja ;] Po muzyce Czesława przyszedł czas na reklamy Beko, a szczególnie na muzykę z nich. Choć jedna jest warta prezentacji w całej okazałości.



A teraz coś bardzo ciekawego... Okazuje się, że producenci reklamy przygotowali gro różnych wersji muzyczki ;] Niesamowite jak można zrobić rożne wersje :P

00 - BEKO START






01 - BEKO STANDARD





02 - BEKO DEEP





03 - BEKO JOY (niesamowite :P)





04 - BEKO SLOW





12 - BEKO RUSSION (techno version :P)





14 - BEKO MELODY (sama muzyczka, ale bardzo ładnie)






Prawda,ze prześliczne?
Wybrałem najciekawsze.
Po więcej zapraszam TUTAJ.

Powrót Sentymentalny - Wall-E

NIE SPÓŹNIAĆ SIĘ DO KINA! Na początku świetna scenka Pixara, z resztą mają w zwyczaju umieszczanie przed filmami takich scenek. Tym razem zobaczymy zmagania Magika z królikiem, który ma wielką ochotę na marchewkę.
Spodziewałem się bardzo wiele po tym filmie. Trochę przesadziłem z tymi oczekiwaniami, ale i tak jest BARDZO dobrze.
Wall-E to opowieść o robociku (Wysypiskowy Automat Likwidująco Lewarujący. E-klasa), który jak sama nazwa wskazuje zajmuje się segregacją śmieci. Gatunek ludzki ślęczy w jakimś statku kosmicznym, z niemal nieistniejącymi kończynami i z opasłymi brzuchami, czekając aż Matka Ziemia znów będzie gotowa go przyjąć. A nasz bohater wytrwale robi kosteczki ze śmieci za jedynego przyjaciela mając małego robaczka. Jakto robot przyjaciela? No tak... otóż w obwodach Wall-E'go wystąpiła pewna anomalia - poprostu zyskał on osobowość.
Świetne wzruszające i sympatyczne scenki. Wall-E jest prawdziwym kolekcjonerem. Jego główna baza wypełniona jest różnymi rupieciami, on jednak potrafi z nich zrobić użytke, oczywiście na swój sposób.
Wiadomo, że pojawia się Eve, ale o tym już nie będę pisać, obejrzycie sami...
Generalnie w filmie mało się dzieje. Jednak widz wprawiany albo w zachwyt, albo w śmiech, albo w smutek, gapi się na ekran jak zaczarowany. Przynajmniej tak było ze mną.
Fabularnie jest to połączenie Matrixa (gatunek ludzki ogłupiany), Ja Robot (maszyna wie lepiej co dla człowieka jest lepsze), no i ogólnie futurystycznych filmów sci-fi. Jednak tu nie fabuła jest najważniejsza. Jest ona tylko tłem do pokazu kunsztu animatorów. Zrobili coś niesamowitego. Mimika i sposób poruszania się (ograniczony bardzo przecież u robotów) jest tak wymowny, że lista dialogowa tego filmu została ograniczona do minimum. EVE śmiejąca się z Wall-E'go jest fenomenalna. Te dźwięki tak robotowe, a równocześnie ludzie. To jest największa "niesamowitość" tego filmu.
Z resztą polski dubbing (dużo wymagań nie było, ale jednak) jest dobry.
Film jest fenomenalny dla małych dzieci. Nie ma tu przemocy, ani praktycznie żadnego zła. Jest piękna opowieść o miłości o poświęceniu. No tak, ale z kolei są już one do tego wszystkiego + pierdzenia, rzygania, bekania, obijania się o wszystko, przewracania, przyzwyczajone i nawet to lubią, więc ten film może okazać się dla nich nudny.
Wspaniała muzyka, świetna po prostu....
No i polecam zostać na napisach, ciekawe podsumowanie filmu. A na koniec coś dla fanów pixelArtu.
P.S. Miałem zamiar napisać, że to najlepszy film animowany jaki widziałem, ale się przeliczyłem. Król Lew nie został jeszcze pokonany.

środa, 9 lipca 2008

Więcej Czesława!!!

Więcej Czesława. Co prawda polskie piosenki wypadają nieco gorzej, bo język polski Czesława jest szczerze powiedziawszy taki sobie. Jednak na płycie Debiut jest dużo lepiej, gdyż to nie on pisał teksty, tylko czatowicze multipoezji na onecie.

Czesław Śpiewa - Język Węża (z płyty Debiut)






Tesco Value - Song of Imigrant (z bootlegu)





Tesco Value - Violin Girl (z bootlegu)





Tesco Value - W sam raz... (z bootlegu)




Czesław zaŚpiewa(ł) u Wojewódzkiego

No po prostu niesamowite...
Płyty słuchałem po troszku od jakiegoś czasu, chyba nawet pisałem co nieco na laście, ale TO (poniżej) jest świetne...
I tak na żywca zagrać, bez niczego...

Caesia & Ruben
There was a boy,
and there was a girl,
and if they could,
they would leave this world they,
tried a lot to give it a shot,
and so one day they flew.
Watch them now,
walk hand in hand,
they managed somehow,
Their own promised land.

piątek, 4 lipca 2008

Superbohater i dupek (w jednym) - Hancock

Chcecie, bym był kolejną stroną, która napisze oklepane zdanko? Ok.
"Są superbohaterowie (uuuu!), sąąąąą antybohaterowie (ooooo!) i jest......... HANCOCK! (jeeeee!)"
Oklepane, bo oklepane, ale w sumie prawdziwe. Hancock jest zdegenerowanym superbohaterem. Co znaczy zdegenerowanym? No piję (dużo), a nawet jak kogoś uratuje, to przy okazji zniszczy pół miasta. Wszyscy go nienawidzą, nazywają kretynem.
I to jest właśnie świetny początek komediowy.
Następnie Hancock ratuje życie pewnemu specjaliście od PR, a ten w zamian postanawia poprawić wizerunek super?bohatera.
Jak już pisałem, bardzo dobry początek komediowy. Później przechodzimy w chwilowe nie-wiadomo-co, następnie jest dramat. Ten chwilowy dramat jest świetny. Niesamowity montaż i po prostu trzęsiawka, sceny niby nie bardzo brutalne, ale zrobione strasznie agresywnie. To chyba taki mały smaczek tego, jak cały film miał wyglądać.
Szkoda trochę, że z tego zrezygnowali, bo mogło wyjść coś ciekawszego.
Ale ogólnie film bardzo dobry. Główni aktorzy się spisali. Dobra muzyka. Reżyseria oczywiście też, no bo to Berg. Nie wiem dlaczego krytycy tak się tego filmu czepiają. Mnie się podobał. Idźcie na to do kina, serio ;]
Mini scenka w trakcie napisów, więc nie uciekać od razu.
A no i mała ciekawostka ;]
No i jest sztywna recenzja - TUTAJ.