niedziela, 29 czerwca 2008

Słowiański Matrix - Wanted (Ścigani)

Słowianie rulez. Mamy taki wybuchowy charakter. Tylko reżyser z naszego plemienia mógł zrobić taki film ;]
Błagam was ludzie nie oczekujcie po tym filmie niczego więcej niż strzelania, skakania i tyłka Angeliny :P
Niby jest tam jakaś ściema o przeznaczeniu, wciskają nam kit, że jesteśmy beznadziejni, że nasze życie jest nudne, osobiście się nie zgadzam. Nie muszę zabijać ludzi i podkręcać pociski coby me życie było ciekawe. Ale Angelinę spotkać byłoby fajno.
Fragmenty genialne (np scena "Time to say goodbye") i wiele wiele innych. Świetna gra Jolie i Kretschmanna. Freeman jako tako, McAvoy momentami wkurzający, ale ogólnie ok (on nieźle wyłącza ten swój akcent szkocki, nawet nutki nie słychać).
Film jest ogólnie świetny wiedzą kiedy przyspieszyć i kiedy zw... (tfu... ten film w ogóle nie zwalnia). Super bullet time i jego udźwiękowienie.
No i muzyka świetna ;] Danny Elfman jest nie tylko świetnym kompozytorem, ale i świetnie śpiewa. Zostańcie chwilkę na napisach i posłuchajcie piosenki, albo posłuchajcie jej tu. [świetnie, świetnie, świetnie, świetnie - no teraz to już jest chyba notka z największa ilością słów świetnie]








P.S. Komiks jest jeszcze bardziej pogięty ;]

Tajemniczy Świat - Kroniki Spiderwick

Klapa. Tragedia, niewypał. Nie podobało mi się.
Paskudniarskie, a mimo to nie straszne. Dziwne i bez sensu.
Nawet kurde muzyka była słaba w tym filmie. Jedyne co mogę zaakceptować do Highmore'a, bo sobie naprawdę dobrze poradził z tymi rolami.
Niby dla dzieci, ale dla dzieci za straszne, więc nie-wiadomo-co.
Koniec pojazdu.
BEWARE!

czwartek, 26 czerwca 2008

Życie podglądacza - Hallam Foe

Przyszedł czas na przykład No. 2.
"Hallam Foe" z Sophią Myles ("Moonlight") i Jamiem Bellem ("Billy Elliot"). Oboje z resztą zagrali świetnie.
Jeju... nie chcę pisać nic o fabule, bo to trzeba zobaczyć. Jak nie będziecie mogli wytrzymać :P to wytrwajcie do końca. Bardzo warto.

Dla mnie film ma niesamowity klimat. Tak, to kolejna tyle, że tym razem bardziej tragi, a mniej komedia. Miejsca, który Hallam sobie znajduję są cudowne (widoczna w dolnej części plakatu wieża zegarowa).

Na klimat składa się też świetny soundtrack, który bardzo pasuje do samego filmu. Głównie są to gnuśne gitarowe piosenki (coś jak w "Juno").

Niektórzy strasznie psioczą na to, że film zniekształca jakieś tam przekazy psychiki Freudowskiej, że niby jest na niej wzorowany, ale jest ona wzięta tak jakby płytko strasznie. Mnie to nie przeszkadzało. Może rzeczywiście realny ten film nie jest, ale realny nie musi być, by być fajny.

Zabić dziecko - Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj

Dzisiaj dwa przykłady dlaczego kino brytyjskie rox.
Pierwszym jest film "W Brugii". Zaczynamy komediowo, jest bardzo śmiesznie, dużo przekleństw i w ogóle. Później po cichu wkrada się wątek tragiczny, który pod koniec filmu rozwija się.
Coś takiego potrafią robić tylko brytole (raczej).
Kilka sytuacji rozbraja. Chociażby umowa głównego bohatera z czarnym charakterem na uciekanie kanałem.

Świetne aktorstwo (no bo świetna obsada): Farrell, Bleeson i Fiennes.
Sama końcówka potwierdza, że "W Brugii jest jak w bajce".
To trzeba zobaczyć.
Film naprawdę człowieka dotyka. Chyba, że ja po prostu jestem fanem kina brytyjskiego, a innym się ono zupełnie nie podoba.
Oceńcie sami, moim zdaniem warto.

sobota, 21 czerwca 2008

Everybody was Kung-Fu fighting - Kung Fu Panda

Świetny film. Dubbing - ok, walki - super, gagi - ekstra. Siostra ostatnio dużo filmów ogląda ;]
Znów trzeba było się pozbyć Agusi, więc znów Filip idzie do kina. Tym razem byłem nastawiony dużo pozytywniej niż do Hortona... I nie zawiodłem się zupełnie.
Nie tylko ja, bo cała sala bawiła się świetnie.
Fajne też była stylizacja starego mistrza "Musisz w niego uwierzyć" i takie różne mądrości wygłaszane super głosem ;) No i "Niewidzialny Trójząb Przeznaczenia" itd. Wspaniałe dynamiczne walki.
Film super, choć raczej nie ma zadatków na kontynuację.

Fringe - nowy serial

Pilot "wyciekł" do internetu. Aha... Niby co wycieka w rozdziałce 4:3. To na 80% zamierzone, chociażby po to, by na iMDb pojawiły się opinie i by stacja stwierdziła czy warto kasę wydawać.
Moim osobistym zdaniem warto.
Zaczynamy zupełnie jak Lost czyli w samolocie. Mamy tu też aktora/ów z Losta muzykę podobną (a jeden motyw identyczny) do Losta. A to dlatego, ze producentem jest J.J. Abrams producent Losta. :P
Naprawdę fajne mystery. Widać, że mamy tu dłuższą fabułę, a nie jednoodcinkowe zagadki. Super są też napisy informujące o lokacji. Pilot ma świetny klimat i świetne tempo. Jeśli pozostałe odcinki miałyby być podobne to ja jestem na tak i oglądam ten serial. Jeśli gorsze, to dajcie sobie spokój.

Wesoły Bałagan - Lejdis

Szczerze powiedziawszy miło spędziłem te 2 h i 15 min (sic!), bo film ogląda się fajnie i sympatycznie. Bałagan mamy tu straszny, nierealizm i w ogóle. Jest on jednak przyjemny.
Brawo dla pań i panów. Co prawda ściągnęli tu plejadę gwiazd, ale plejada plejadzie nie równa, ta plejada była spoko ;) No dobra Adamczyk beznadziejny, ale on nie jest dobrym aktorem.
Trochę jakoś wg mnie nie został do końca rozwiązany wątek Kobry. Tak ją trochę zagubili w tym bałaganie. Że niby rodzina, tak?
Ogólnie Dereszówna/szowska (?) stworzyła najciekawszą postać. No i brawa ogromne dla duetu Więckiewicz i Szyc.
Chyba muszę obejrzeć ten Testosteron, bo Lejdis pozytywnie zaskoczyły.

The Chirurg: Postrach Metra - Lęk

Nie zdawałem sobie sprawy, że sytuacja w angielskiej służbie zdrowia jest równie zła, a może nawet gorsza od polskiej. Jednak to, co film pokazuje, świadczy o tym, że chirurdzy pracują tam za dużo.
Porażka. Bez sensu:
  • no przecież muszą być jakieś zabezpieczenia nie zamkną cię w metrze
  • w ogóle nie dowiadujemy się tak na 100% o co chodziło. O.K. nie dowiadujemy się nawet w 50%.
  • mamy się tylko bać, a nie zrozumieć o co chodziło, choć trudno się bać nic nie rozumiejąc.
Zdecydowanie na nie. Chyba, że ktoś chce zrobić małą wycieczkę po metrze londyńskim.

Artyzm - Kill BIll

O co chodzi w tytule postu?
No przecież to jest przepiękne. Szczególnie walka z tą Japonką, w tym śniegu i w tej scenerii. Miejscami razi co prawda okrucieństwiem, ale wszystko jest tu wspaniale wyważone.
Tak. Pierwszy raz obejrzałem K.B. od deski do deski, teraz czeka tylko na mnie druga część.
Za muzykę plusów cztery tysiące. No i za motyw z pielęgniarką gwiżdżącą pięć tysięcy plusów ;]
A później włączają mi Lęk i mówią, że to film w stylu Quentina Tarantino :/

piątek, 20 czerwca 2008

Gore - Martwica Mózgu

Jakby co to tytuł nie ma nic wspólnego z fabułą, tylko z tym, co dzieje się z mózgiem widza, po obejrzeniu go.
Niesamowicie śmieszne, zwariowane i pełne akcji, ale do czasu. Do czasu, gdy sieczka nam się znudzi i stanie się po prostu obrzydliwa.
Szczerze, film pierwszy raz obejrzałem dopiero teraz. Wcześniej słyszałem jakieś przebąkiwania, ale to nie mój gatunek, więc nawet nie zamierzałem się zabierać. Włączyli nam to jednak w autokarze na wycieczce, no więc wyjścia nie było.
Ogólnie nie żałuję. Poznałem coś nowego, ciekawego i naprawdę zabawnego.
Szkoda tylko, że w pewnym momencie nie mogłem wziąć pilota i wyłączyć, zamiast być nękanym przez te paskudne dźwięki.
Brawa panie Jackson! :)

Licz tylko na siebie ;/ - .45

Zacznijmy może od skomentowania hasła polskiego plakatu: Zemsta jest sexi. Po pierwsze ja bym napisał sexy, a po drugie - beznadziejne jest to hasło i już.
Ogólnie film jest o tym, że Duży Al, ma fajną dziewczynę, ale ją biję, więc ona się na nim mści wykorzystując przy tym innych.
Całkowity upadek moralny... Końcówka rozwala, w negatywnym tego słowa znaczeniu. Prawdopodobnie na zły odbiór filmu wpłynęły również warunki, w jakich go oglądałem (autokar ok. 1:00 po 12 h jazdy).
Na plus idzie kilka niezłych tekstów i dobra gra aktorska. Dosyć, już kompletnie dosyć mam filmów w tym klimacie.
Próba podrobienia Tarantino nie wyszła.
Ciekawostką jest sam początek w wersji: z napisami i z lektorem. Przez przypadek obejrzeliśmy obydwie.
Napisy:
Duży Al ma dużego fiuta.

czy coś takiego

Lektor:
Bardzo lubię gimnastykę.


czy coś takiego

Wniosek nasuwa się sam.

Why so serious? - Incredible Hulk

Zawód, zawód. No zawiodłem się niestety. Chyba największy błąd to potraktowanie tego filmu całkowicie serio. Na przykład całym smaczkiem Iron Mana był luz, w jakim został ten film nakręcony. Tutaj tego nie ma. Mamy poważnie i dramatycznie, co niestety średnio pasi w tym filmie. No jest kilka żartów, ale nie są one wysokich lotów.
Nie streszczam fabuły, bo naprawdę nie ma czego.
Norton, ani Tyler nic ciekawego nie pokazali. Mamy tu schrzaniony thriller psychologiczno, akcyjno - romantyczny i jedyne co jest na przyzwoitym poziomie (od któregoś momentu) to akcja.
Jestem niezadowolony. Nie dość, że zgubiłem komórkę, to jeszcze film mnie zawiódł, a wracając trzasnęło w linię kolejową i wracałem strasznie długo.
Hulk - Shame on you!

wtorek, 17 czerwca 2008

Anglia 3

Kolejna relacja z anglii. Tym razem ze zdjeciami. TUTAJ TUTAJ TUTAJ!!!

16.06
Dzien trzech muzeow: Science, Natural History i Imperial War. Science tym razem nie zrobilo juz tak wielkiego wrazenia. W History i Imperial nie bylem wczesniej i byly b. dobre. Oczywiscie na wszystko nie starczylo mi czasu. W Imperial pod koniec opuszczaly mnie juz sily, wiec tez wszystkiego nie zobaczylem. To w sumie bylo wszystko tego dnia.
Wieczorem byl mecz, ale to szkoda gadac... A no i pyszna lazania na kolacje.

17.06
Czyli dzisiaj. Musialem sie chwile zastanawiac co bylo na poczatku dnia. Przypomnialem sobie: St Paul i piekna panorama na Londyn... z helikopterami.

A pozniej fajne, ale bez przesady (po tych wszystkich rzeczach malo co juz fascynuje) British Museum. Sprawdzilem sobie teraz w ktorej sali jest Krysztalowa Czaszka i jesli zdarze to jeszcze w czasie wolnym wpadne tam ja zobaczyc :)
No coz... Po czesci smutno, ze juz sie konczy (jutro wyjazd), ale jestem juz tak zmeczony, ze tez sie z tego ciesze.

niedziela, 15 czerwca 2008

Anglia 2

Niestety znowu trafilem do kafejki bez czytnikow kart, wiec bedzie tylko relacja.

12.06

Ostatni raz pisalem z Oksfordu. Pozniej jakos nie bylo okazji, a raczej mozliwosci. Tego samego wieczoru wrocilismy, weszlismy do pokoju I wlaczylismy telewizor (tak to byl dzien feralnego meczu Austria – Polska). Niedlugo potem przyszedl gospodarz (byl to nas pierwszy z nim kontakt), okazal sie on bardzo sympatyczny i zaprosil nas do wspolnego ogladania meczu (w HD, kibicowal zaciekle Polsce).

W przerwie angielscy komentatorzy wysmiewali gre Jopa. Zwrocili tez uwage, ze gol Rogera byl ze spalonego, a karny mimo, ze dosc kontrowersyjny, to jednak raczej sluszny, wiec dajcie spokoj sedziemu.

13.06

Nastepnego dnia odwiedzilismy Szekspira. No wiadomo: jego dom, dom jego zony i jego grob. Nic wielkiego. Zuwazylismy jednak dwa ciekawe miejsca: caloroczny sklep z gadzetami bozonarodzeniowymi oraz Muzeum Magii i Czarodziejologii [?] (Witchcraft and Wizardology) oba to niesamowite miejsca. Poskapilismy jednak 3 £ na wejscie do museum.

Kolejnym punktem programu byla katedra w Coventry. Cudo! Niesamowita, serio! Tego typu miejsca i architektura robia na mnie ogromne wrazenie. Ogolnie to stara, gotycka katedra zostala w wiekszosci (w trakcie bombardowan zburzona), pozostawiono jednak czesciowy jej szkielet, jako pomnik. Cala bryla katedry jest, nie ma ona dachu , wiekszosci scian i wystroju. Obok postawiona nowoczesna, niesamowicie niesamowita, z pieknymi witrazami katedre.

Wracajac obejrzelismy “Martwice Mozgu” (pierwszy film Petera Jacksona). Dla niewtajemniczonych tytulowa martwica nie ma nic wspolnego z fabula, tylko z tym, co dzieje sie z mozgiem widza.

Ostatni wieczor w Abingdon (miejscowosc pod Oxfordem, w ktorej mieszkalismy) spedzilismy w pokoju ogladajac fenomenalny mecz (komentowany przez Johna Motsona – tego z Fify :) i jednoczesnie grajac w Scrabble (po angielsku).

14.06

Dzien przejazdu do Londynu byl pracowity. Zobaczylismy: Stonehage, Salisbury i Greenwich.

Stonehage robi wrazenie, jednak szybko jakos traci te magie. Jak sie je juz zobaczylo, to przestalo byc takie tajemnicze. Nie wiem czy wspominalem, ale Pawel, Pawel, Bartek i Krzysiek kupili pilke, ktora czesto gramy. Oni grail przed Stonehage, zostali jednak upomnieni.

Pozniej byla katedra w Salisbury. No ladna, niesamowite jest to, ze pozostala w nienaruszonym (pod wzgledem architektonicznym) stanie od (chyba) XII wieku. Przed katedra tez gralismy i tez zostalismy upomnieni.

W parku Greenwich tez gralismy, nie wygonili nas jednak. Ladna panorama na Londyn, no I poludnik zerowy. Mam certyfikat, ale i tak to sciema, bo Newton sie pomylil :P i poludnik jest kawalek dalej.

Mieszkamy u Murzynow (pozdro Waclaw, jesli to czytasz). Jest lepiej. Schludnie I milo. Lepszy kontakt.


15.06

Dzisiaj spacer przed Big Benem, Westminster itp. Przejechalismy tez kawalek metrem, zobaczylismy rezydencje premiera, Trafalgar Square, National Gallery. Janek kupil Dyplomacje (taka gra). A teraz siedzimy w kafejce (w ktorej znow niestety nie ma czytnika kart, wiec zdjec na razie nie bedzie). Uciekam i pozdrawiam. Milej nauki Ia!


Wszystkie zwiedzone miejsca zostaly faktycznie zwiedzone.
Wszystkie emocjonalne odczucia i wyrazy nacechowane emocjonalnie,
sa tylko i wylacznie moimi subiektywnymi opiniami.

czwartek, 12 czerwca 2008

Wyjazd do Anglii pierwsza notatka

Po pierwsze zdjec nie bedzie, bo niestety komputery w tej kafejce nie maja czytnikow, a kabel gdzies sie zapodzial.


Podroz byla dluga i meczaca. Obejrzelismy nawet jeden film .45 calkiem dziwny :)




Ok 10 (jesli dobrze pamietam) dojechalismy do promu. Niedlugo po przejechaniu na lewa strone ulicy zatrzymalismy sie by zwiedzic Canterbury. Mielismy tam chwilke wolnego czasu, ktory uzylismy na zgubienie sie :) Na szczescie mielismy szczescie i spoktalismy przypadkowo pana Bema, z ktorym doszlismy do autokaru. No i pozniej dluga podroz do Oxfordu. W tym czasie troche sie przespalem. Zatrzymalismy sie w trakcie jej, by zobaczyc pomnik upamietniajacy walke polskich lotnikow. W koncu dojechalismy na miejsce, gdzie mialy odebrac nas rodziny. Niestety wczesniej okazalo sie, ze nastapily male zmiany i nie bedziemy w trojke. Ja i Janek czekalismy na naszego gospodarza troszke. Przyjechala pani, ktorej szczerze mowiac troszke sie przestraszylem. Jednak, na szczescie, moj wrodzony optymizm :P podpowiadal mi, by nie kierowac sie pozorami. I generalnie wyszlo w porzadku. Jest milo, choc niestety nie ma mowienia (nadrobimy w Londynie :P). Na razie doliczylismy sie 5 dzieci :) Podobno z innymi rodzinami jest bardzo duzo rozmow, niektorzy mowia, ze nawet za duzo :P Mamy telewizor w pokoju wiec mecz obejrzymy.




Dzisiaj zwiedzamy Oxford. W sumie glownie spacer po miescie z zabytkow zobaczylismy Christ Church Cathedral. A teraz 3 h czasu wolnego, ktorego koncowke wykorzystuje na napisanie tej notki. Chwila zapytam sie czy nie maja czytnikow kart SD...

Nie maja...

Chce mi sie spac...

Strasznie lubie klimat (nie chodzi o pogode) Anglii...

Jestem zadowolony :P

Te zdjecia moze kiedy indziej. Lece na zbiorke.






wtorek, 10 czerwca 2008

No to jazda...

Hmmm... za chwilkę będę jadł pyszne śniadanko. Właściwie chyba będzie to w tym samym momencie, gdy część mojej klasy rozpocznie lekcję fizyki :) Co prawda wyjazd ma kilka złych stron (przegapię premierę Hulka, i większą część fazy grupowej), ale i tak jestem z tego powodu zadowolony.
Pamiętam, że moje wrażenie (poza tym ogólnym takim zwiedzającym) z Anglii z ostatniego razu było takie, że strasznie dużo jedzą :)
Niedługo wyruszamy samochodem, jeśli siostra nie zacznie marudzić, to się nie spóźnimy. Dojedziemy do szkoły i w drogę...
Hmm... jeszcze nigdy nie płynąłem promem...

poniedziałek, 9 czerwca 2008

Szwecjowanie - Be Kind Rewind

Zwariowany pomysł. Parodii filmów mieliśmy już tysiące, ale na pomysł robienia własnych wersji klasyków filmowych chyba jeszcze nikt nie wpadł. Przynajmniej w większej skali.
Historia prosta i wydawałoby się oczywista :P Jerry ma w głowie metalową blaszkę, a przy okazji jeszcze uważa, że jego mózgiem steruje spisek elektrowni. Postanawia więc zasabotować jedną z nich, jednak okazuję się, że elektrownia sabotuje go (prądem). Wskutek czego Jerry zostaję namagnetyzowany, czego skutkiem jest wykasowanie wszystkich kaset w wypożyczalni przybranego ojca jego najlepszego przyjaciela. Postanawiają więc nakręcić własne wersje filmów, które chcą obejrzeć ich klienci.
Filmy te nazywają mianem zeszwecjowanych ("swedened"), co jak tłumaczy Jerry (świetny Jack Black) dlatego, że pochodzą one ze Szwecji, więc kosztować muszą drożej (przyjaciele muszą zebrać kasę, by uratować sklepik.)
No i właśnie motyw z uratowaniem sklepiku i przegrywaniem z postępem. Niestety to jest tak powtarzający się motyw, że druga część filmu jest nieco nudniejsza i troszkę denerwująca.
Generalnie mamy tu świetne aktorstwo (Black i Glover), miły klimat i fragmenty zabójczo śmieszne (negatywy ;]) i sympatyczne zakończenie.
Według mnie film warto zobaczyć.

niedziela, 8 czerwca 2008

Niemcy - Polska okiem Castrol Index

Możemy powiedzieć, że był to najszybszy mecz. Najszybszy był Klose (30.86), ale już prędkość najlepszego polskiego zawodnika - Rogera (29.29), była większa od rekordów prędkości wcześniejszych meczy.

To samo z dystansem. Obydwie drużyny przebiegły więcej niż jakikolwiek zespół wcześniej: Polska - ok 108.5 km, a Niemcy 108.3 km. Biegaliśmy więcej z czego wynikło wiele pięknych akcji, niestety nie udało się.

Co ciekawe wszyscy mówią o winie Wasilewskiego przy pierwszej bramce, jednak analizując ją dokładnie w Castrol Index, można zobaczyć, że wcześniej Podolskiego krył Łobodziński i nagle go puścił, zbiegając do środka. Może to oczywiście wynikać ze strefy jego krycia, no ale chyba widział co się dzieje. Wasilewski ustawiał pułapkę, gdyby Łobodziński pobiegł za Podolskim, może stałoby się inaczej.

No szkoda, szkoda. Wielkie brawa dla Podolskiego. Pokazał klasę w tym meczu i udzielił bardzo fajnego wywiadu po. Czekam jeszcze na wspaniałą analizę zestresowanego Michniewicza i idę spać. Mecz Austria - Polska będę starał się złapać w Anglii :)

EDIT. No i tak jakem myślał: pierwszy gol nie powinien być uznany. Klose był na spalonym. Szkoda.

Przed meczem z Niemcami

(kliknij na obrazek by zobaczyć więcej zdjęć)

sobota, 7 czerwca 2008

Euro dzień pierwszy

Dzisiaj mieliśmy dwa mecze grupy A, no i ceremonię otwarcia Euro 2008.

Ceremonia kiepska, w Portugalii i Niemczech były lepsze. Jakieś takie dziwne kartoniki, nieciekawe, drętwe, muzyka beznadziejna. Jedynym plusem było to, że dziennikarze Polsatu albo mieli jakąś usterkę, albo postanowili Ceremonii nie komentować. Nieważne skutek jest pozytywny. Łatwo to stwierdzić przypominając sobie ceremonie otwarcie z udziałem Przemka Babiarza lub Włodzimierza Szaranowicza, którzy zwracali uwagę na fascynujący sposób przemycania cech kulturowych do prezentacji.

Przyszedł czas na mecz No 1: Szwajcaria - Czechy. Bez niespodzianek wynikowych - Czesi wygrali 1:0, jednak Szwajcarzy zaskoczyli mnie świetną grą i nieustępliwością. Żal mi ich było, zasłużyli na zwycięstwo, grali lepiej, choć według Castrol Index przebiegli o 3 km mniej (104 km), gdy Czesi wspólnie przebiegli dystans 107 km. Mecz był bardzo dobry, szybki, trzymający w napięciu. Narzekać można było chyba tylko na komentarz, bo sam mecz pasjonujący.

Nadszedł czas na drugi mecz. Tu już odbyło się wszystko sprawiedliwiej (znów wygrali ci, co więcej biegali) Portugalia 2 - 0 Turcja. Turcja było słabsza, może nie bardzo, ale nie pokazali nic ciekawego. Z resztą Portugalczycy, poza bramkami, też nie zachwycili. Mecz był strasznie nudny, dłużył się. Pierwsza połowa wydawała mi się dłuższa od meczu No 1. Ładne bramki i tyle.

Pierwszego dnia strzelono 3 bramki. Drużyny, które przegrały nie strzeliły, ani jednej (czyt. wszystkie mecze do jaja). Średnia 1,5 gola na mecz raczej nie fascynuje, ale zobaczymy co będzie później.

A już jutro najpierw Austria - Chorwacja. Mecz, no nie wiem, jakoś wydaję mi się, że dużo od niego oczekiwać nie można. No i Niemcy - Polska, który skomentuję filmikiem:

Euro Muza

Atakują nas teraz zewsząd rzeczy związane z EURO 2008, które zaczyna się już za kilka godzin.
Powstało oczywiście też trochę piosenek:

Oficjalna to Feel the Rush śpiewana przez Shaggy'ego


A my mamy cover Futbolu Maryli Rodowicz:




A mi w uszach gra (nieaktualna co prawda), ale fajna i Polska piosenka Zakopower - Hit na Mundial

Kibice Celticu układają piosenki o Borucu (Holie Goalie), a nasi kibice układają piosenki O Leo B. :)

Wystarczy chyba już tych muzyczno-piłkarskich przykładów, bo przecież najważniejsze są mecze, a te już niedługo, trzeba się przygotować :)

piątek, 6 czerwca 2008

Przedskoczek - Jumper

Napisanie 100 postów na blogu, którego nikt nie czyta to chyba niezły wyczyn, co nie :) ? Tak, to jest właśnie setny post.
Jumper to film słabiutki. Ani na tyle efektowny, co mógłby być, ani ciekawy, też mógłby być.
Christensen wypadł kiepsko, za to Bell (drugi Skoczek) bardzo ciekawie.
Jeszcze raz powtórzę, że wielka szkoda. Ten film miał wielki potencjał: fascynujący trailer, pomysł na bardzo widowiskowy film. Co prawda początek fajny, tak samo walki skoczków z palatynami, ale reszta nie jest warta wspominania.
Można obejrzeć, ale bez rewelacji. Materiał na film jest, a druga część w planach, więc może to tylko przedskoczek, a Jumper 2 będzie lepszy. Generalnie zawiodłem się.

czwartek, 5 czerwca 2008

Oceny


Jak już napisałem w liście dobrze nie jest.
Więc jak jest?

  1. Mat 3
  2. Fiz 2
  3. Pol 3
  4. Ang 3/4
  5. Franc 2/3
  6. Biol 2
  7. Chem 3/2
  8. WF 4
  9. WOK 6
  10. PO 4
  11. Hist 3
  12. Rel 5/6
  13. Inf 4/5

wtorek, 3 czerwca 2008

List do siebie

Hej Borek (z października 2008),

Wiesz zapewne, że twoja przeszła wersja spieprzyła lekko pierwszą klasę liceum. Dlatego zwracam się teraz do Ciebie, byś nie spieprzył drugiej. Wiedz, że gdybyś zaczął sobie olewać, to Borek (z czerwca 2008), gdyby tylko mógł, skopałby ci tyłek, a może nawet zabił. Wiedz też, że warto, bo będziesz miał radochę, jak osiągniesz jedną z lepszych średnich w klasie (wiesz, że na to cię stać, szczególnie dlatego, że nie będzie biologii).
Dobra koniec tego dobrego. Wyłączaj kompa i bierz się za naukę!
Trzymaj się,
Borek (z czerwca 2008)

poniedziałek, 2 czerwca 2008

Nowe Wiadomości


Ok mamy Nowe Wiadomości.
Reklamowali się ostro. Fenomenalnie wypadł Piotr Kraśko ("Gdybym nie został dziennikarzem.... to z pewnością zostałbym dziennikarzem" :/) - (YOUTUBE). Hanna Lis w swojej reklamówce wypadła lepiej, ale to może zasługa dobrego lektora - (YOUTUBE).
Według mnie sama decyzja jest dobra, bo lepiej się ogląda program informacyjny, gdzie prowadzącymi są ludzie w miarę charyzmatycznie i rozpoznawalni.
Ale niestety Piotra Kraśki to się nie da. Z tym jego głosem i tą intonacją, którą kończy każde wypowiadane przez siebie zdanie, się nie da wytrzymać
Więc Hanna Lis wygrała z Kraśkiem 2:0, zarówno prowadzeniem (na serio fajnie wyglądały wiadomości, mimo kilku pomyłek - YOUTUBE).
Styl prowadzenia "na stojąco" jest chyba też lepszy.
No ale Fakty mają Durczoka, a ten gość jest najsensowniejszy jeśli chodzi o prowadzenie. No i po co było go oddawać?

Przewijanie - 8 części prawdy

Zakręcony dość film. Nieźle się zapowiadał z trailera. Lekko zawiódł. Ciekawa, ale denerwująca formuła. To przewijanie w najważniejszych momentach. Taki chwyt lekko serialowy.
Whitaker to świetny aktor (PATRZ YOUTUBE), Matthew Fox - znany z Losta i dość ciekawa rola, a Dennis Quaid z miną intelektualisty lekko wkurzał.
Ogólnie film warto obejrzeć, jak dla mnie był nawet nieprzewidujący. Niezła akcja, fajne sceny w realizatorce na początku. Ja zawsze lubię tych wszystkich agentów Secret Service i ten cały szum, to ma fajny klimat.
Jak ktoś chce zobaczyć kolejny ciekawy, choć nie do końca dobry sposób na zrobienie filmu, zapraszam.

niedziela, 1 czerwca 2008

Pieniądz uzależnia - 21

No dobra. Już wiem jak będę nadziany. Co za problem liczyć +16, +12, -3. W sumie łatwe :) Zebrać jeszcze parę osób i zarabiamy.
A sam film całkiem sympatyczny. Miło się ogląda filmy, gdzie matma odgrywa jakąś rolę :) Dobra obsada, film mocno klimatyczny.
Świetnie ukazana zmiana głównego bohatera (ciekawy aktor nam rośnie, ostatnio też "Kochanice Króla"). No i Kevin Spacey i cała reszta.
Może film nie jest fantastyczny, ale ogląda się go świetnie, głównie ze względu na to, że w Las Vegas jest coś niesamowicie pociągającego i twórcom udało się to pokazać. Tak samo udało im się powiedzieć, że tak samo jak łatwo zarobić, tak samo łatwo stracić. Choć końcówka troszkę psuje efekt.