piątek, 30 maja 2008

Mistrzynie Kina - Kochanice Króla

Jejejejejee.... super film.
Straszniem zachwycony. Natalie Portman - świetnie. Scarlett Johansson - nieźle. Eric Bana - nieźle. Duet Portman + Johansson - fenomenalnie!
Nie będę nic pisał o fabule, większość z was cośniecoś wie, a reszta się dowie. Niesamowite tam były te no... perypetie. A to wszystko tak wspaniale zagrane. Miłość, nienawiść, zniechęcenie, uwodzenie. No telenowela, ale w takiej obsadzie i tak zrealizowana, że telenowela świetna!
Co jeszcze na plus? Ano to, że trudno jednoznacznie ocenić jakąkolwiek z postaci. Nie powiesz jednoznacznie, że Henryk był zły, albo że Anna Boleyn była świnią. Bo tutaj te charaktery są na serio skomplikowany, co chyba jest bardzo pozytywne jeśli chodzi o film.
Muzyka też wspaniała. Nawet ten paskudny, brytyjski akcent brzmiał miło.
Jednym słowem polecam bardzo! Choć to raczej (jak dla mnie) nie jest film do kina.
Do tego też "sztywna" recenzja (TUTAJ).

Wizualna Apokalipsa - Speed Racer

Strasznie psioczyłem na ten film po zwiastunach. Tragedia, kicz, masakra, kiła-mogiła. Wachowscy spieprzyli, Wachowscy zwariowali, najpierw ta zmiana płci (która okazała się ściemą), a teraz to. NIE JEST AŻ TAK ŹLE. Z kina wyszedłem z uśmiechem, a i były momenty, w czasie których na sali rozbrzmiewał gromki śmiech.
Speed Racer to chłopak, którego interesują tylko wyścigi ("All he talks about, all he seems capable of thinking about is automobil racing"). Cała jego rodzina, żyje głównie z wyścigów jak i wyścigami. Niestety, gdy okazuję się, że chłopak ma talent i odmawia pazernemu, chciwemu, złemu i... grubemy panu prezesowi Wielkiej Korporacji, chcą go zniszczyć. Będzie jednak wspierany przez rodzinę, dziewczynę (Ricci) i tajemniczego Racera X (Fox - Jacek z Lostów).
Film daje niezłego kopa. Kolory są na maksa oczowalne. Osoby z chorobą lokomocyjną proszone są o branie plastykowych torebek na seans. Straszny kicz, kolory nasycone do granic wytrzymałości, róże, żółcie, czerwienie, zielenie, pomarańcze. Jednak to jest coś niesamowitego. Coś za co ten film naprawdę można pochwalić. Coś, co jest zarówno wadą jak i zaletą. Wachowscy to chyba ludzie nie z naszej ery, bo naprawdę trudno przyjąć to, co robią i trudno zrozumieć ich cele. Dlaczego teraz zdecydowali się na film, którego teoretycznym 'targetem' są mali chłopcy, zdając chyba sobię sprawę, że rodzice raczej ich na ten film nie puszczą, bojąc się treści, które Wachowscy mogliby przemycić.
Przecież to przewidywalna klapa finansowa, a jednak zdecydowali się to zrobić. Dlaczego?
Ja nie żałuję, bawiłem się całkiem dobrze, a jeszcze zobaczyłem trailer "Mrocznego Rycerza" na dużym ekranie, a także nowych, animowanych "Gwiezdnych Wojen".
Jest też "sztywna" recenzja (TUTAJ).

środa, 28 maja 2008

UEFA EURO 2008

To taka trochę reklama będzie.
Nachodzi EURO. Wielkie emocje i duże szanse Polski.

Chociaż ostatnie mecze (przepraszam - treningi) wyglądały nieciekawie. Z Macedonią bardzo słabo, z Albanią lepiej, choć generalnie rzecz biorąc też kiepsko.

Miejmy jednak nadzieję, że będzie dobrze. A jeśli chcecie śledzić co się dzieje na boiskach Mistrzostw Europy, chcecie żeby było wam to podawane z humorem to zapraszam na blog Po Mundialu!

wtorek, 27 maja 2008

Słoń o bardzo małym rozumku - Horton słyszy Ktosia

Rodzice chcieli pójść na Indianę, więc Filipek oczywiście pójdzie z siostrzyczką coby problemu nie robiła.
Jednak nie żałuję. Choć w sumie się zawiodłem. Po tym szale w Stanach, to oczekiwałem czegoś lepszego.
Film to dla mnie głównie nawiązania non-stop, nawiązania, nawiązania, nawiązania. I mimo, że to lubię, to tym razem przesadzili.
Wiara, anime, muzyka klasyczna, emo, pole stokrotek i tysiące innych.
Niestety poza niezłą (choć przesadnie pozytywną) końcówką i nawiązaniami to ten film nie miał za dużo do zaoferowania.
I nie dziwiłem się mojej siostrzyczce, że poziewywała w środku filmu. Mimo że słoń Horton jest z natury bardzo dobry, miły i słodki, to zachowuję się po prostu jak przerośnięty bachor, co wygląda nie teges.
Dubbing na szczęście nie wkurzał za bardzo, choć rymowanka narratora czasami brzmiała makabrycznie.
Jeszcze wracając do nudzącej się siostry, to ogólnie podobało się jej. Jak zrobisz dobry koniec to dzieci zapomną wcześniejsze złe wrażenia. Tyle tego. Chyba do kina nie warto, ale w domku polecam.

poniedziałek, 26 maja 2008

Mrochna Narnia - Opowieści z Narnii: Książe Kaspian

No to jedziemy. Pierwsza relacja z pierwszej prasówki :)
To co już wszyscy co widzieli pisali, ta część jest dużo mroczniejsza. I nie jest mroczniejsza tylko w fabule, ale po prostu mnóstwo scen dzieję się w nocy.
O czym jest pisać nie będę, bo książka jest i filmweb też.
Napiszę tylko, że dużo zostało w filmie zmienione odnośnie do książki. Co prawda to nie są jakieś bardzo poważne zmiany, ale dość takie radykalne. Nie zmieniają treści i przesłania, ale zmieniają chronologię, zwracają uwagę na nie wyciągnięte z książki pewne aspekty jakiśtam sytuacji.
Wydaję mi się, że z dziećmi można pójść, chociaż z mniejszymi niż 7 lat raczej nie.
Muzyka bardzo fajna. Zdjęcia i plenery też (były też polskie Karkonosze!)
Dubbing jak zwykle wkurzający. No jak można do brata, który walczy na śmierć i życie wołać "Piotrek..." tonem takim jakby to miało być "Piotrek, ugotuj ziemniaki!".
Czegoś w tym filmie brakuje, ale ogólnie jest ok. Wątpię, by ktoś się tym zachwycił. Chociaż jak oglądałem pierwsze reakcji amerykańskich bachorów na (reelzchannel.com) to się podniecali jak mało kto. Więc takiej radości i entuzjazmu życzę każdemu po obejrzeniu tego filmu.
Jejku zapomniałem o tym Ryczypisku, świetny był :)
Było ok, ale...
Napisałem też 'sztywną' recenzję :) TUTAJ

piątek, 23 maja 2008

Rezerwat Spokoju - Rezerwat

Rezerwat jest filmem bardzo przyjemnym, ale jednocześnie dziwnym i innym niż wszystkie.
O przyjaźni, miłość i prostocie życia. Według mnie ten film świetnie ukazuje kontrast, gdy główny bohater jedzie do tego wydawcy Marka, dziwimy się mu (wydawcy), co on taki nerwowy, co tak szybko, przecież przed chwilą mieliśmy obrazy z Pragi, gdzie wszyscy toczy się wolno, spokojnie i raczej szczęśliwie. A sami przecież zazwyczaj żyjemy jak ten wydawca. Eee... takie morały.
Ale ogólnie pasjonujące są te wszystkie postacie. Stosunek tego faceta do tego po chłopca po tych wszystkich wydarzeniach.
Film jest (chyba) bardzo realistyczny, ale przedstawia rzeczywistość wbrew pozoru piękną. Dziękujemy bardzo za ten film.

Nie wierz w nic? - Street Kings

Już myślałem, że napiszę długą notkę jaki to ten film był beznadziejny, a zostało na krótkiej, że był niezły.
Bo końcówka, do której ledwo doczekałem, była naprawdę dobra. Nagła zmiana tempa, to jest to, co lubię. Świetna, fenomenalna wręcz rola Foresta Withakera. Duży plus dla Lauriego (z Dr House) i Evansa.
Natomiast Keanu jakoś do mnie nie trafił.
No i fajna muzyka była. Klimatyczna strasznie.
Generalnie dobry film, choć ten ciężki klimat już troszkę mi się przejadł.

czwartek, 22 maja 2008

Droga do wieczności - The Forbidden Kingdom

Film zachwyca, ale niestety nie pod wszystkimi względami. Można była zrobić z tego arcydzieło, ale przez denerwujące bardzo pewne wątki w fabule (nie będę spoilować) i przez całą konwencję (po co to amerykańskie dziecko?!), arcydziełem nie jest.
Nie jestem wielkim fanem filmów kung-fu, no ale co by tu nie mówić, fajnie to wygląda. I choreografia walk w tym filmie to mistrzostwo. W tego typu filmach wspaniałe zdjęcia to podstawa i takie właśnie były. Nie zawiodła też muzyka, choć zabrakło chwytliwego motywu, ale klimat tworzyła prawidłowo.
Świetne role obu panów J: Chana i Li. Każdy zupełnie inny, ale każdy fenomenalny.
A i jeszcze jedno ten facet-małpa wyglądał idiotycznie.
I końcówka fajna, choć jakaś taka nijaka.

Czar prysnął - Zaczarowana

Strasznie podobała mi się ta bajka. Oglądałem oczywiście z siostrą, która niestety chyba nie wszystko zrozumiała.
"Zaczarowana" wyśmiewa konwencje idealnego i prostego świata bajki, łącząc ją z rzeczywistością. Jednak jak bajka ma też morał, że możemy zrobić coś w rodzaju bajki w naszym życiu. Rzeczywistość może nie jest taka łatwa, ale może być bajkowa.
Piękna historia, ubarwiona śmiesznymi sytuacjami oraz ładnymi piosenkami sprawia, że film jest piękny i ogląda się go z prawdziwą przyjemnością.
I mimo, że na początku wydaję się, że czar bajek Disneya prysnął, że "Zaczarowana" to atak w samego siebie, jednak koniec wszystko odkręca, mówiąc jasno. Bajki są, były i będą potrzebne.

Zmiana pokoleń - Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki

No Indy muszę przyznać, że jesteś w dobrej formie zważywszy na wiek, jak i również na to, że ostatnio głównie uczysz i czytasz Borka Blog.
Tym razem nasz bohater wybrał się na poszukiwania Kryształowej Czaszki, by zwrócić ją właścicielowi, bo przecież żyć bez głowy się truposzowi nie godzi. Więcej o fabule sza, niech to będzie dla was niespodzianka.
Przeszkadza mu Irina Spalko (świetnie zagrana przez Cate Blanchett), a pomaga Mutt Williams (już nie tak dobry Shia LaBeouf). Co ciekawe ta postać kreowana jest na głównego bohatera piątej części, w której H. Ford, miałby się pojawiać tylko epizodycznie. Co potwierdza charakterystyczny sposób wykrowania postaci Mutta (używanie tego grzebyczka wciąż).
"Kryształowa Czaszka" przede wszystkim bawi i robi to bardzo dobrze, od czasu do czasu irytuje, przez chwilkę przynudza.
Jak ktoś lubił Indianę, spodoba mu się i ta część, jeśli nie, to nie - proste.
Najważniejsze jest to, że z kina wyszedłem ucieszony i film mi się po prostu podobał bardzo.
A i jeszcze mała reklama Kina Praha:
  • obraz cyfrowy to cudo
  • miłe wnętrze
  • i nie wyganiają w czasie napisów, można se siedzieć do końca.

środa, 21 maja 2008

Rambo

Nie siliłem się na inny tytuł notki, no bo niby po co?
Rambo to Rambo!
Film bardzo fajny, bardzo szybko przeleciał, i nie była to tylko wina tego, że większą część początku przewinąłem, ale po prostu dobrze się go oglądało.
Do Birmy wybiera się grupka czegoś w rodzaju misjonarzy, jednak jedyna droga w to miejsce prowadzi rzeką, a oczywiście nikt nie zna rzeki tak jak John Rambo, więc to jego proszą o pomoc. Początkowo Johny się nie zgadza, jednak pod wpływem pięknej misjonarki (notabene Rita z "Dextera") zmienia zdanie.
Później owi misjonarze wpadają w kłopoty, a Rambo musi im pomóc. Pół godziny trwa to co opisałem. Następnie przez godzinę "pomaga" :)
I dla tego pomagania warto. Nawalanka. Trochę momentami zbyt jak dla mnie brutalna.
Rambo to Rambo.

niedziela, 18 maja 2008

Skarb Narodów to nie jest - Skarb Narodów: Księga Tajemnic

Druga część i zapewne nieostatnia część serii Skarb Narodów z Nicolasem Cagem.
Od razu stwierdzić trzeba, że jest to film typowo rozrywkowy: bardzo dobrze się ogląda, lecz szybko zapomina i po obejrzeniu wydaje się nijaki.

Mi się bardziej podobał klimat 2 części, wydaje się też lepiej zrealizowana. Kilka udanych żartów, np przez nawiązania do Indiany Jonesa.

Mamy też w filmie ewidentną zapowiedź kolejnej części przygód Bena Gatesa - strona 47 w tytułowej Księdze Tajemnic.

Z braku laku jak ktoś lubi, to warto obejrzeć, ale już niedługo powraca mistrz gatunku: Indy!, a z nim Skarb Narodów równać się nie może.

sobota, 17 maja 2008

To już jest koniec - Moonlight

Nie mogę zrozumieć dlaczego CBS zrezygnowało z emitowania Moonlight'a. Dzięki temu serialowi to właśnie ta stacja miała w piątek największą oglądalność. No ale cóż stało się. Należy mieć tylko nadzieję, że jakimś cudem zobaczymy dalszą część tego serialu.


Skończyło się pięknie. Dobry odcinek, świetna akcja i piękne zakończenie. Czy zamykające się drzwi oznaczają absolutny koniec tego serialu? Zobaczymy.

Ośmielam się stwierdzić, że to chyba najlepszy serial jaki oglądałem. Ciekawy i niegłupi. Brawo dla WBTV i dla aktorów. Zrobiliście niesamowite show. Bardzo będzie mi tego serialu brakować.

Polecam serial każdemu, bardzo polecam.

sobota, 10 maja 2008

Paskudna robota - The Bank Job

Niby na faktach autentycznych, a taki niespotykany. Szczególnie ta sytuacja z karetką... jakoś trudno uwierzyć, że takie mieli szczęście. No cóż...
Nie lubię brytyjskich filmów akcji/kryminalnych, jedyne które jakoś bardziej mi przypasowały to filmy o narkotykach pochodzące z wysp (Trainspoting, The Human Traffic).
I zawsze jak mamy jakiś angielski film, to on jest taki jakiś niesmaczny i nie-teges.

Ale w sumie warto było obejrzeć. Kilka fajnych tekstów, świetny jak zawsze Statham i ciekawa historia.

Czyli nic nadzwyczajnego.

poniedziałek, 5 maja 2008

Solidny film - Iron Man

Tony Stark jest genialnym inżynierem wiodącym swe życie według powiedzonka hulaj dusza piekła nie ma. Jak jednak wiadomo taka sytuacja nie może trwać wiecznie.
W utrzymaniu tego beztroskiego stylu życia, bohaterowi przeszkodzili Talibowie, a któżby inny? Okazuje się, że ci źli i żądni mordu ludzie, korzystają z broni Tony'ego, a on jako wielki patriota nie może na to pozwolić.

Mamy tu mnóstwo smaczków: zerwanie z typem wystraszonego, ukrywającego swoje prawdziwe ja, chłopczyka (Spiderman), a nawet lekkie wyśmiewanie tej postaci (rozmowa Tony'ego z Peppers o dziewczynie superbohatera).

Szkodna jednak, że film aż tak bardzo przewidywalny, ale ogólnie nie było źle. Jak zwykle sceny z lataniem to super sprawa, bo każdy przecież chciałby sobie polatać. No i ładny moralistyczny wywód jak to zwykle bywa u Marvela.

Może i byłoby gorzej, gdyby Downey Jr. się nie postarał, ale się wykazał i świetnie odegrał tą postać. Tony był taki jaki miał być i dzięki temu go lubimy.