środa, 21 maja 2008

Rambo

Nie siliłem się na inny tytuł notki, no bo niby po co?
Rambo to Rambo!
Film bardzo fajny, bardzo szybko przeleciał, i nie była to tylko wina tego, że większą część początku przewinąłem, ale po prostu dobrze się go oglądało.
Do Birmy wybiera się grupka czegoś w rodzaju misjonarzy, jednak jedyna droga w to miejsce prowadzi rzeką, a oczywiście nikt nie zna rzeki tak jak John Rambo, więc to jego proszą o pomoc. Początkowo Johny się nie zgadza, jednak pod wpływem pięknej misjonarki (notabene Rita z "Dextera") zmienia zdanie.
Później owi misjonarze wpadają w kłopoty, a Rambo musi im pomóc. Pół godziny trwa to co opisałem. Następnie przez godzinę "pomaga" :)
I dla tego pomagania warto. Nawalanka. Trochę momentami zbyt jak dla mnie brutalna.
Rambo to Rambo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No pisz no komentuj no...