
Bo końcówka, do której ledwo doczekałem, była naprawdę dobra. Nagła zmiana tempa, to jest to, co lubię. Świetna, fenomenalna wręcz rola Foresta Withakera. Duży plus dla Lauriego (z Dr House) i Evansa.
Natomiast Keanu jakoś do mnie nie trafił.
No i fajna muzyka była. Klimatyczna strasznie.
Generalnie dobry film, choć ten ciężki klimat już troszkę mi się przejadł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No pisz no komentuj no...