wtorek, 27 maja 2008

Słoń o bardzo małym rozumku - Horton słyszy Ktosia

Rodzice chcieli pójść na Indianę, więc Filipek oczywiście pójdzie z siostrzyczką coby problemu nie robiła.
Jednak nie żałuję. Choć w sumie się zawiodłem. Po tym szale w Stanach, to oczekiwałem czegoś lepszego.
Film to dla mnie głównie nawiązania non-stop, nawiązania, nawiązania, nawiązania. I mimo, że to lubię, to tym razem przesadzili.
Wiara, anime, muzyka klasyczna, emo, pole stokrotek i tysiące innych.
Niestety poza niezłą (choć przesadnie pozytywną) końcówką i nawiązaniami to ten film nie miał za dużo do zaoferowania.
I nie dziwiłem się mojej siostrzyczce, że poziewywała w środku filmu. Mimo że słoń Horton jest z natury bardzo dobry, miły i słodki, to zachowuję się po prostu jak przerośnięty bachor, co wygląda nie teges.
Dubbing na szczęście nie wkurzał za bardzo, choć rymowanka narratora czasami brzmiała makabrycznie.
Jeszcze wracając do nudzącej się siostry, to ogólnie podobało się jej. Jak zrobisz dobry koniec to dzieci zapomną wcześniejsze złe wrażenia. Tyle tego. Chyba do kina nie warto, ale w domku polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No pisz no komentuj no...