
"Są superbohaterowie (uuuu!), sąąąąą antybohaterowie (ooooo!) i jest......... HANCOCK! (jeeeee!)"
Oklepane, bo oklepane, ale w sumie prawdziwe. Hancock jest zdegenerowanym superbohaterem. Co znaczy zdegenerowanym? No piję (dużo), a nawet jak kogoś uratuje, to przy okazji zniszczy pół miasta. Wszyscy go nienawidzą, nazywają kretynem.
I to jest właśnie świetny początek komediowy.
Następnie Hancock ratuje życie pewnemu specjaliście od PR, a ten w zamian postanawia poprawić wizerunek super?bohatera.
Jak już pisałem, bardzo dobry początek komediowy. Później przechodzimy w chwilowe nie-wiadomo-co, następnie jest dramat. Ten chwilowy dramat jest świetny. Niesamowity montaż i po prostu trzęsiawka, sceny niby nie bardzo brutalne, ale zrobione strasznie agresywnie. To chyba taki mały smaczek tego, jak cały film miał wyglądać.
Szkoda trochę, że z tego zrezygnowali, bo mogło wyjść coś ciekawszego.
Ale ogólnie film bardzo dobry. Główni aktorzy się spisali. Dobra muzyka. Reżyseria oczywiście też, no bo to Berg. Nie wiem dlaczego krytycy tak się tego filmu czepiają. Mnie się podobał. Idźcie na to do kina, serio ;]
Mini scenka w trakcie napisów, więc nie uciekać od razu.
A no i mała ciekawostka ;]
No i jest sztywna recenzja - TUTAJ.
super film oglądałem niema nic lepszego
OdpowiedzUsuńpozdro